34 rozdział! ^ㅂ^
Nie jestem szczególnie zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu :*
Chciałabym jeszcze serdecznie powitać nowych czytelników bloga! ♡♥♡♥
Miłego czytania ;)
-Hi, guys. Wassup?-przywitał się nasz ukochany lider Onew niespodziewanie i zupełnie bez jakiejkolwiek zapowiedzi wchodząc do mojego oraz Jjonga pokoju hotelowego, a tuż za nim pojawili się Taemin i Minho trzymający się za ręce jak na wzorową parę przystało.
-Co wy tu robicie?-wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia gwałtownie odrywając je od ekranu mojego najnowszego modelu Samsunga. No tego to się naprawdę nie spodziewałem. Mogli uprzedzić, że złożą wizytę, a nie tak nagle... A tak w ogóle to skąd oni u licha wiedzieli, że byliśmy akurat tam, gdzie byliśmy? No oczywiście, potężna moc fanów w zmowie z internetem czasami naprawdę potrafiła przerazić i tym samym wzbudzić respekt. Czasami bywały momenty, że zapominałem o tym, iż jestem "SHINee's Key"-gwiazdą kpopu. Niby czułem się wyjątkowy oraz jedyny w swoim rodzaju, ale bywało również i tak, że miałem ochotę być po prostu normalny. Nierozpoznawalny na ulicach, nie zapracowany od świtu do nocy i po prostu wolny od wszelkich obowiązków i zobowiązań. Mimo to lubiłem jednak swoje życie. Doskonale w końcu przecież wiedziałem na co się pisałem i zgodziłem się na to. Miło jest być celebrytą. Czasami odrobinę ciężko, ale miłość fanów zawsze wynagradza każdy trud oraz poświęcenie.
-Na Allkpop napisali, że jesteście w Incheon, więc postanowiliśmy do was przyjechać i spędzić razem trochę wolnego czasu.-uśmiechnął się od ucha do ucha chłopak maknae.
-Jak miło z waszej strony.-odwzajemniłem przyjacielski gest. Jednak w moim wydaniu wyglądał on zapewne trochę inaczej. Zupełnie jakby w gardle utknęła mi cytryna, a ja chciałem pokazać, że było w porządku. Ale nie było. To nie tak, że ich nie lubiłem. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałem tych wariatów, ponieważ od kilku lat byli moją rodziną, ale w tym akurat momencie stawali na drodze w realizacji mojego misternego planu. Trójka osób to już tłok, a piątkę spokojnie i bez niepotrzebnego zastanowienia się mogłem porównać do fanów podczas naszych koncertów, czyli masakrycznie dużo. Aish, no wszystko zepsuli! I co teraz? Jak miałem go uwieść, kiedy wszyscy mogli swobodnie oglądać moje poczynania jak jakąś dramę na kanale SBS? Tak trudno jest być Kim Kibumem! No ale skoro już sprawy potoczyły się tak jak się potoczyły, musiałem znaleźć inne rozwiązanie. Byłem jednak na chwilę obecną zbyt zajęty przeglądaniem nowej kolekcji CHANEL, więc postanowiłem zająć się obmyślaniem planu trochę później. A może powinienem pójść na żywioł? Coś takiego w sumie chyba nawet mogłoby się sprawdzić. Tylko czy warto? Co jak nic nie pójdzie zgodnie z tym brakiem planu? Zaryzykować czy nie? Wiem! Soju! Alkohol mnie poprowadzi! Nie należę zwykle do osób nieśmiałych (okazjonalnie się zdarza), jednak w towarzystwie Jjonga tracę całą, no dobra prawie całą pewność siebie. Co z tym człowiekiem było nie tak? Za kogo on się uważał, żeby tak mnie onieśmielać?! Faktycznie, soju to chyba dobry wybór. Chociaż... Było niestety jedno "ale". Kiedy jestem pijany prawda wypływa ze mnie jak na rozprawie w sali sądowej. A właśnie tego akurat wolałbym uniknąć. Czyli wspomaganie się procentami musiało jednak odpaść. No tak, brawo Kibum. A miałeś za dużo nie myśleć i iść na żywioł.
-A gdzie jest Jonghyun?-rozejrzał się po pomieszczeniu Jinki.
-Bierze prysznic.-odpowiedziałem mu-Idziemy niedługo do klubu.
-Słyszałem, że David Guetta przyleciał dzisiaj do Korei i ma zagrać w którymś.-rzucił Choi.
-Właśnie tam idziemy.-powiedziałem.
-To zabierzemy się z wami.-stwierdził kurczak.
-Spoko.-zgodziłem się, chociaż nie miałem zamiaru z tego powodu skakać ze szczęścia.
Lokal, do którego po kilku godzinach całą grupą weszliśmy miałem wrażenie był odrobinę mniejszy od seulskiego M2 Club. I to bardzo dobrze! Nie była to jakaś wielka znacząca różnica, ale jednak mniejsza szansa na zgubienie się pośród tego spoconego oraz pijanego stada imprezowiczów, którzy prawdopodobnie mieli zamiar spędzić w tym miejscu całą noc. A ja naprawdę za wszelką cenę musiałem pilnować się mojego księcia z bajki! Jeślibym go zgubił to koniec! Fail roku!
-Jjong, chodź ze mną do toalety.-krzyknąłem swojemu przyjacielowi prosto do ucha, tak aby mój głos zdołał przedrzeć się przez głośną muzykę puszczaną przez DJ'a.
-Chcesz poprawić makijaż?-zaśmiał się.
-Bingo!-przytaknąłem.
-Wygrałem coś?-zażartował.
-Wieczór pełen wrażeń z Kim Kibumem.-odpowiedziałem, po czym zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno nie palnąłem żadnej głupoty. To mogło zabrzmieć za bardzo dwuznacznie? Może było tylko jedno znaczenie? A może nie załapał?! Zebrałem w sobie resztki odwagi, po czym zdecydowałem na niego spojrzeć. Aish! Serio? Poważnie?! Ja się tak zdenerwowałem, a on nawet tego nie usłyszał, bo uciął sobie pogawędkę z Onew. Ten głupi Dinozaur, naprawdę... Dobra, nie powinienem tracić zimnej krwi. Ale czy ja miałem jeszcze jakąś zimną krew? Było mi tak strasznie gorąco, że czułem jakbym miał wybuchnąć, a co za tym szło byłem cały mokry od potu, mimo iż nie zacząłem nawet jeszcze tańczyć. Jakby ktoś pytał to odpowiem, że to naturalna reakcja na wysoką temperaturę. To w sumie prawda. Tak samo jak kiedy jest zimno zamarzamy. Wszystko to jest jak najbardziej naturalne. Jonghyun też już niedługo będzie mokry, więc nie będzie się mógł do mnie przyczepić. Może nawet zdejmie koszulkę... Byłem zdecydowanie za! Kiedy chodził półnagi po hotelu nie mogłem się niestety dobrze przyjrzeć jego mięśniom, a tu? Można robić to co tylko się chce! Już zaczynałem się wczuwać w ten imprezowy nastrój. Zapowiadała się naprawdę niezapomniana noc!