sobota, 27 września 2014

JongKey-Look At Me rozdział 32

Postanowiłam wynagrodzić wam trochę to czekanie, żebyście nie uciekli :3




     -Poproszę lody o smaku czekoladowym-wskazał Jonghyun palcem na słodycz za szybką-A ty Bummie?-zwrócił się do mnie.
     -Ja podziękuję.-stwierdziłem-Żeby mieć takie ciało trzeba ciężko pracować.
     -Ale to randka...-zajęczał prawdopodobnie próbując wyrzucić z siebie swoje wewnętrzne aegyo. No i jak ja miałem mu odmówić w takiej sytuacji? No jak się pytam? Na dodatek po usłyszeniu tego jakże magicznego słowa "randka" przez całe moje ciało przeszedł mocny dreszcz, przez który stałem się jeszcze słabszy, a moja zdolność łatwego i szybkiego odmawiania w każdej niewygodnej sytuacji nagle zniknęła nie wiadomo gdzie.
     -Randka?-zdziwiła się kobieta stojąca za ladą. Była pewnie niewiele starsza od nas o ile nie w tym samym wieku i swoim czujnym sokolim wzrokiem zauważyłem, że chyba miała chrapkę na mężczyznę moich marzeń (może już niedługo mężczyznę mojej rzeczywistości). Jak ja strasznie nie lubiłem takich dziewczyn! Zupełnie jak rozdwojonych końcówkek. Ughh! Aż się we mnie krew zagotowała! Kim one myślą, że są? Jakimiś super mega laskami? No dobra, może i niektóre są, ale BITCH PLEASE I AM KIM KIBUM.
     -Poproszę pistacjowe.-wskazałem na wypowiedziany wcześniej smak jednocześnie nie spuszczając oczu z kobiety.
     -Dziękujemy.-powiedział Jjong płacąc za dwie porcje (jejku, to naprawdę randka!), po czym wręczył mi rożek i skierował się do wyjścia z kawiarni. Dogoniłem go szybko, aby się przypadkiem nie zgubić w całkiem nowym miejscu, a następnie udaliśmy się na deptak ciągnący się wzdłuż linii plaży.
     -Jak tu ładnie.-westchnąłem-Tak dawno nie byłem nad morzem...
     -Powinniśmy uwiecznić tę chwilę?-uśmiechnął się.
     -Myślę, że oni sobie doskonale radzą.- machnąłem głową w kierunku fanów, którzy podążali na nami krok w krok z włączonymi kamerami i aparatami.
     -To nie zastąpi uroczej selfie.-wzruszył ramionami wydymając przy tym usta.
     -Wiesz, że ja zawsze i wszędzie.-zaśmiałem się, po czym wyjąłem z tylnej kieszeni spodni swojego ukochanego smartfona, a następnie zapozowałem do obiektywu z zieloną gałką w rożku robiąc przy tym urocze miny.
     -Ale ze mną.-zmarszczył brwi Dinozaur.
     -No tak...-ukazałem prawie wszystkie zęby w zażenowanym uśmiechu. Aish! Ale wtopa. Wpadka na całego. To słowo "randka" chyba zupełnie wyprało mi mózg ze wszystkich myśli. Pewnie teraz suszyły się gdzieś daleko od zdrowego rozsądku zostawiając mnie samego na pastwę losu, który na moje nieszczęście był strasznie okrutny.
     -Chodź tutaj.-przyciągnął mnie do siebie niespodziewanie, po czym uwiecznił na zdjęciu swój szeroki uśmiech, przez który zawsze uginają mi się kolana oraz moje zszokowane spojrzenie i rozdziawione usta. To chyba najgorsza selfie w całej historii kiedykolwiek zrobionych selfie. I jak to jest w ogóle możliwe, że jest moja?! No nic. Przynajmniej jesteśmy na niej razem.
     -Gdzie chciałbyś pójść?-zapytał Bling.
     -Hmm...-zamyśliłem się-Spójrz na to!-zawołałem wskazując na ogromną karuzelę, którą zauważyłem w oddali. Wygląda na świetną zabawę!-Wesołe miasteczko!
     -Chcesz iść do wesołego miasteczka?-usłyszałem jak głośno przełyka ślinę. Wiedziałem doskonale, że wysokość plus obroty w powietrzu to jego Pięta Achillesa, ale cóż poradzić... Ja naprawdę miałem ochotę się przejechać na Diabelskim Młynie. A na dodatek Jonghyun będzie po tym doświadczeniu tak słaby, że po zejściu na ziemię od razu rzuci mi się w ramiona! MVAHAHAHA! Ach, Kibumie, jesteś taki przebiegły! Za to cię lubię.
     -Bardzo chcę!-przyznałem.
     -Nie jestem do końca pewien czy to dobry pomysł...-podrapał się po karku.
     -Dlaczego? To świetny pomysł! Najlepszy!
     -No dobra...-zgodził się niepewnie, ale przy bramie i tak zaczął odstawiać przedstawienie niczym małe dziecko.
     -Ja jednak nie chcę...-ociągał się.
     -Nie bądź śmieszny. Oczywiście, że chcesz!-zaprzeczyłem ciągnąc go za rękę.
     -Nie, wcale nie chcę...-pokręcił głową.
     -Chcesz, chcesz. Kto wie lepiej? Ja czy ty?
     -Ja.-uznał bez zastanowienia.
     -Bzdura.-stwierdziłem.
     -Co?-zdziwił się.
     -Chodź już, musimy zająć kolejkę.-zacisnąłem mocniej dłoń na jego nadgarstku czując, że chce się wyrwać.
     -A może zaczekam na ciebie na dole?-próbował za wszelką cenę coś wymyślić.-Albo pójdę zagrać w...
     -Daj sobie spokój. Idziemy na karuzelę!
     -Wygram dla ciebie misia!-próbował mnie przekonać.
     -Misiu.-zacząłem, a kiedy już się zorientowałem co właśnie wyszło z moich ust natychmiast ugryzłem się w język. Dlaczego? Dlaczego właśnie ja? Czy tylko mi się przytrafiają takie rzeczy? Oh my God! Co robić?!-Jonghyun.-poprawiłem się najszybciej jak mogłem zaraz po tym jak odzyskałem zmysły. Mało brakowało...
     -Key.-pogładził mnie niespodziewanie dłonią po policzku.No dobra. Tym razem udało mu się mnie zapędzić w ślepą uliczkę i mocno przyprzeć do muru. Jego delikatne palce sprawiały, że moja twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Co on ze mną robił i dlaczego tak łatwo mu to szło? Wystarczy tylko jeden dotyk, abym zapomniał o Bożym świecie i wszystkim innym. Nie wiedząc nawet kiedy pod napływem emocji puściłem jego nadgarstek, który tak kurczowo trzymałem. Kiedy tylko to zrobiłem ten wstrętny Dinozaur rzucił się biegiem w kierunku przeciwnym od Diabelskiego Młyna. Serio, Kim Kibumie? Ale dałeś się nabrać...

sobota, 6 września 2014

JongKey-Look At Me rozdział 31

Nie byłam do końca pewna, czy powinnam wziąć się za kolejny rozdział, ale tak strasznie nie cierpię chemii, że musiałam po prostu odreagować. Miłego czytania ♡♥♡




     -Poprosimy o jeszcze jeden pokój.-powiedział spokojnie.
     -Przykro mi, ale niestety nic z tego. Wszystko jest już zajęte.-ostudziła jego chęci.
     -Dosłownie wszystko?-dociekał.
     -Dosłownie.-przytaknęła.
     -Co za pech...-westchnąłem udając, że mi to nie odpowiada. W rzeczywistości to był raj na ziemi! Znowu mogłem spać z Jonghyunem w jednym pomieszczeniu. O matusiu! Ten wyjazd to chyba naprawdę najlepsze co mnie kiedykolwiek spotkało w całym moim życiu-Chyba jednak musimy się kisić w jednym.
     -Możemy zobaczyć czy w innych hotelach są wolne miejsca.-zaproponował.
Gdzie indziej? Nie! Tutaj było idealnie. Strasznie chciałem być z nim w pokoju! Wcześniej nawet nie wpadłem na taki wygórowany pomysł, ale skoro sprawy przybrały taki nieoczekiwany i wygodny dla mnie obrót nie mogłem tak po prostu się poddać! Musiałem szybko coś wymyślić i jeszcze szybciej działać.
     -Ale ja nie chcę innego. Tutaj mi się podoba.-stwierdziłem. Może nie był to zbyt silny argument, ale jak to całkiem niedawno powiedział Woohyun "Tonący wszystkiego się złapie." W sumie powiedzenie jak najbardziej życiowe.
     -Nie przeszkadza ci, że będziemy musieli dzielić ze sobą pokój?-zapytał.
     -Nie, a dlaczego? Przecież w dormie również spaliśmy w jednym.-wzruszyłem ramionami.
     -Może i tak, ale w dormie mieliśmy dwa łóżka.-podrapał się po tyle głowy.
     -A tutaj nie ma dwóch?-zdziwiłem się.
     -To pokój jednoosobowy.-wtrąciła się recepcjonistka.
     -Co?-gwałtownie odskoczyłem jak najdalej od Jjonga jak tylko się dało zakrywając przy tym rękami swoją klatkę piersiową. W sumie nie miałem pojęcia dlaczego zakryłem akurat tą część ciała, bo nie była ona jakoś specjalnie intymna. Może w lekkim stopniu, ale nie aż takim jak... no... ten tego...ekhm... Oj, nie ważne. Chyba wiadomo o co kaman.
Niektórych mogłoby zdziwić takie moje nagłe zachowanie, bo przecież ostatnio w dormie również spałem z nim w jednym łóżku. Jednak tym razem to była trochę inna sytuacja, gdyż Jonghyun prawdopodobnie nie zabrał ze sobą żadnej pidżamy. A to zdecydowanie co innego marzyć o widoku jego nagiego ciała, a naprawdę tego doświadczać. I na dodatek leżeć z nagim nim w jednym łóżku. Jednym! Nie w dwóch, ale w jednym! Dobra, to chyba nie za bardzo miało sens, ale mniejsza z tym.
     -No właśnie. Chodźmy do innego miejsca.-powiedział Bling Bling.
     -Nie, jest ok.-uznałem po ogarnięciu się strzepując przy tym zawstydzony niewidzialne pyłki z ubrania.
     -Na pewno?-dopytywał.
     -Tak, na pewno. W porządku.-przytaknąłem.
Może i byłem troszeczkę nieśmiały jeśli chodzi o romantyczne relacje, może nawet i bardzo, ale nie mogłem przecież pozwolić, aby to powstrzymywało mnie przed spełnieniem mojego marzenia, którym akurat tak się złożyło był Jjong we własnej osobie.
     -W takim razie chodźmy się rozpakować.-rzucił Dinozaur, po czym wziął klucz do naszych wspólnych czterech ścian i ruszył w kierunku schodów prowadzących na górne piętra. Aby nie stracić go z zasięgu mojego wzroku ukłoniłem się kobiecie, a następnie podążyłem za nim. Kiedy w końcu znaleźliśmy się przed drzwiami z numerem 121 na pierwszym piętrze niepewnie wymieniliśmy spojrzenia i po chwili zdecydowaliśmy się wejść do środka. Szczerze mówiąc naprawdę bardzo podobał mi się ten hotel. I nie tylko dlatego, że chciałem w nim zostać z Jonghyunem. Wyglądał trochę jak antyk i pewnie właśnie dlatego zrobił na mnie tak ogromne wrażenie. Od zawsze lubiłem stare i zarazem klasyczne rzeczy. Trudno co prawda wytłumaczyć dlaczego, ale grunt, że tak było. Przeważające w całym budynku kolory czerwony, biały i brązowy oraz spektakularne żyrandole wiszące tuż pod sufitem sprawiały, że czułem się jakbym naprawdę był w wielkim pałacu. Pokój wcale nie był gorszy. Duże łóżko z ciemnego drewna stojące na środku pokoju nakryte było bordową pościelą, a w obu oknach wisiały śnieżnobiałe zasłony, przez które rozpościerał się widok na prawie pustą jeszcze o tej porze plażę. Nie było tam niestety wiszącego żyrandola, ale jego brak wynagradzały śliczne cztery stojące w kątach lampy z motywem pnącego się w górę bluszczu.
     -Wow.-tylko tyle zdołałem z siebie wydać, gdyż cały ten wystrój po prostu zaparł mi dech w piersi-Tu jest naprawdę pięknie.
     -Prawda?-uśmiechnął się mój przyjaciel.
     -To tylko godzina drogi z Seulu. Jak to możliwe, że jeszcze tutaj nie byliśmy?
     -Jakoś chyba nie było okazji.-wzruszył ramionami-Jeśli chcesz będziemy mogli tu jeszcze kiedyś wrócić.
     -Oczywiście, że chcę!-krzyknąłem rozentuzjazmowany.
     -A teraz co masz ochotę porobić?-zapytał.
     -To znaczy?
     -Powinniśmy iść na randkę?-walnął prostu z mostu.
     -Na... randkę?-wytrzeszczyłem oczy tak bardzo, że aż zdziwiłem się, iż mi nie wypadły.
     -Na randkę. Całe SHINee World będzie zachwycone, nie sądzisz?
     -No... chyba tak.-wydukałem.
Nie żebym nie był równie szczęśliwy co reszta fanów, ale wypalił to tak nagle, że po prostu zabrakło mi języka w buzi. Chwilę. Musiałem jeszcze przez co najmniej kilka sekund przetrawić tą informację. Czy my mieliśmy iść na naszą pierwszą oficjalną randkę? Może nie aż tak oficjalną, bo dla niego zapewne nie będzie znaczyła tyle ile dla mnie, ale to i tak dobry krok naprzód. Kiedy w końcu doszedłem do siebie i odzyskałem zmysły w końcu zacząłem zdawać sobie sprawę, że to moja szansa! Szansa od Boga, który zauważył jak mizernie mi idzie i dlatego postanowił zaoferować swoją pomoc. Nie mogłem tym razem zaprzepaścić takiej okazji. Musiałem go uwieść. Złapać byka za rogi tak mocno jak tylko się dało i nie wypuścić aż do końca. "Look At Me Project" czas zacząć. Kim Jonghyunie, tym razem już mi się nie wywiniesz!

piątek, 5 września 2014

JongKey-Look At Me rozdział 30

Ehh, nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału... No ale cóż... Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba ^-^



     -No to czym się przejmujesz?-zapytałem zdziwiony.
     -Tobą, Bummie. Jak przed chwilą wspomniałeś musisz teraz ostro harować. Niedługo wasz debiut.
     -Oj, daj spokój!-jęknąłem. Może i ta jego troska była super mega urocza, ale  chciałem spędzić z nim chociaż chwilę sam na sam w romantycznym, malowniczym miejscu. To był na dany moment mój priorytet i nawet ten wiecznie niczego nie rozumiejący Dinozaur nie mógł mi tego popsuć.-Debiut mamy dopiero za około 2 miesięce, więc luzik. Mam jeszcze kupę czasu na zaśpiewanie tej piosenki kolejne tysiąc razy.
     -No nie wiem...
     -Come on!
     -Dobra, ale pamiętaj, że to był twój pomysł!
     -Tak. Tak. Pamiętam, przyjąłem do wiadomości.-przewróciłem oczami-Let's go!
     -Go.-powtórzył moje ostatnie słowo jeszcze nie do końca przekonany.
     -GO! GO!-krzyknąłem próbując zagrzać go do działania zupełnie jakbyśmy byli na boisku od koszykówki.
     -Po prostu już chodźmy zanim zmienię zdanie.-powiedział, po czym zgarnął z blatu kuchennego resztę kanapek i wrzucił je do swojego plecaka.

     -Kiedy będziemy na miejscu?-zapytałem marudnie niczym małe dziecko, któremu czas dłużył się nieubłaganie. Nie żebym nie lubił przebywać z Jonghyunem, wręcz przeciwnie, ale chciałem jak najszybciej zobaczyć w końcu to morze oraz plażę, na które tak niecierpliwie czekałem. Tymczasem siedziałem w samochodzie i oglądałem mniej znane mi dzielnice Seulu. Oczywiście, nie mogłem za bardzo narzekać, bo źle wcale nie było. Czerwone Porsche, które Bling pożyczył od swojego ojca było naprawdę obłędne i czułem się dzięki niemu jak jakaś bardzo ważna osoba. W sumie nic nie znaczący też chyba nie byłem, bo jednak ludzie gwiazdy kpopu lubią, ale miałem na myśli, że czułem się trochę jak prezydent Republiki Korei Południowej.
     -Key, jedziemy zaledwie 15 minut.-zaśmiał się.
     -Tylko? Ile jeszcze?-ziewnąłem.
     -Jeszcze trochę. Około pięciu godzin.-stwierdził.
     -Co?-wytrzeszczyłem oczy-Aż tyle?
     -Możemy jechać do Incheon. To też jest nad morzem i jest o wiele bliżej.
     -Jak bardzo bliżej?-zaciekawiłem się.
     -Cztery godziny krócej w samochodzie.
     -W takim razie zawracaj.-uznałem.
     -Jak sobie życzysz.-powiedział, a następnie ruszył w kierunku zachodniego wybrzeża.
     -Mogłeś wcześniej zaproponować Incheon, a nie tak w ostatniej chwili.-prychnąłem-Przecież wiesz, że jestem otwarty na pomysły innych.
     -Otwarty?-zachichotał-Jak się uprzesz to nie ma zmiłuj.
     -O co ci chodzi? Właśnie się zgodziłem!
     -Dlatego, bo znudziła ci się jazda.-odpowiedział. Czy on właśnie stwierdził, że byłem uparty i nie zdolny do słuchania innych? Omo! Co on za bzdury wygadywał! Może jeszcze zapatrzony w siebie? To już lekka przesada!
     -Nieprawda!-oburzyłem się.
     -Jak to nie?-zaczął się przekomarzać.
     -Idę spać.-oświadczyłem w ten sposób planując zakończyć tę niewygodną dla mnie wymianę zdań. To był tylko pretekst, bo ja wcale nie zamierzałem nawet zmrużyć oka. Czasami zdarzało mi się trochę chrapać, a nie mogłem przecież robić tego przy nim. Niby nie zawsze, ale jednak nigdy nie wiadomo kiedy, więc w tej kwestii po prostu wolałem nie ryzykować. Chwilę po tym jak oświadczyłem mu, że nie mam zamiaru już na razie rozmawiać usłyszałem jego dźwięczny głos w piosence Breath, którą nagrał z Taeyeon na potrzeby SM The Ballad. Zupełnie zapomniałem, że Jjong zawsze coś nuci prowadząc. To niestety powoli niweczyło moje plany o nie zaśnięciu, gdyż melodia, w którą stopniowo zaczynałem się wczuwać brzmiała zupełnie jak kołysanka, a ja powoli zaczynałem odpływać.

     -Bummie...-poczułem nagle, że ktoś lub coś mną delikatnie potrząsa-Wstajemy...
     -Jeszcze 5 minut.-wymamrotałem za nic w świecie nie chcąc wykonać polecenia, które przed sekundą usłyszałem.
     -Już jesteśmy.-powiedział znajomy głos.
     -Gdzie?-zapytałem od niechcenia nadal nie podnosząc powiek.
     -Incheon.
Incheon? Otworzyłem gwałtownie zaspane jeszcze oczy, po czym rozejrzałem się dookoła zauważając, że nie mam nad sobą górnej części auta.
     -Dlaczego nie ma dachu?-zdziwiłem się-Ukradli?
     -Było strasznie gorąco, więc go złożyłem.-powiedział.
     -Nie prościej włączyć klimatyzację?
     -A gdzie w tym zabawa?-zmarszczył brwi.
     -Nie wiem.-wzruszyłem ramionami-Śpiący jestem.
     -Oo... Mój Bummie jest śpiący?-zapytał głosem pełnym cukru.
     -Tak. Bummie to właśnie powiedział.-przytaknąłem mu równie słodkim tonem.
     -Wejdźmy do hotelu.-zaproponował.
     -Z chęcią.

     -Dzień dobry.-przywitaliśmy się chórkiem z recepcjonistką.
     -Dwa pokoje zarezerwowane na nazwisko Kim.-powiedział Jjong.
     -Już sprawdzam.-odpowiedziała kobieta, po czym zaczęła przeglądać dane w komputerze-Jest tylko jeden pokój zarezerwowany na to nazwisko.
     -Ale jak to?-zdziwił się-Na pewno prosiłem o dwa.
     -Tutaj jest czarno na białym napisane, że jeden.-stwierdziła trzydziestolatka.
     -Ale to niemożliwe.-zaprzeczył.
     -Widocznie jednak możliwe.-uznała.
     -Dobrze. W takim razie poprosimy o jeszcze jeden pokój.-powiedział spokojnie.
     -Przykro mi, ale niestety nic z tego. Wszystko jest już zajęte.-ostudziła jego chęci.
     -Dosłownie wszystko?-dociekał.
     -Dosłownie.-przytaknęła.