czwartek, 10 lipca 2014

JongKey-Look At Me rozdział 20

No i oto rozdział 20 ^-^
Niestety jest to zarazem koniec sezonu 1 ㅠ-ㅠ
Sezon 2 ruszy w sierpniu,  a już niedługo pojawi się pierwszy rozdział Cold Man ☆★
Miłego czytania :*
-----------------------------------------------------------------------------


     -Back hug!-usłyszałem niespodziewanie radosne krzyknięcie, kiedy silne ramiona oplotły moje ciało.
W tamtym momencie absolutnie nie mogłem się ruszyć. Miałem wrażenie jakby całe moje ciało skamieniało. Mózg starał się wysyłać impulsy do kończyn, ale jakimś dziwnym trafem w ogóle tam nie docierały. W końcu udało mi się jednak wyswobodzić z jego objęcia, a co za tym szło zerwałem się gwałtownie jak poparzony.
     -Ya...-tak naprawdę miałem zamiar to wykrzyknąć, ale niestety wydobył się ze mnie jedynie cichy szept, który jakby tego było mało nie brzmiał zbyt pewnie.-Zachowaj to dla Taeyeon. To ona jest twoją dziewczyną.-wycedziłem z wyrzutem i goryczą, które bardzo dobrze słychać było w moim łamiącym się jeszcze od nadmiaru emocji głosie.
Ups. Co ja właśnie najlepszego zrobiłem! Dlaczego to powiedziałem? Tak trudno ugryźć się w język? Co robić... On na pewno pomyślał, że byłem o nią zazdrosny! W sumie faktycznie byłem, ale przecież nie miałem do tego absolutnie żadnego prawa! A on nie miał prawa się o tym dowiedzieć, nawet jeśli to dotyczyło jego osoby. Pomyślałby pewnie, że jestem jakiś walnięty i to raczej nie zdrowo.
Czekałem przez chwilę na jego reakcję, która swoją drogą była strasznie opóźniona. Chyba próbował przeanalizować słowa, które właśnie usłyszał. To była istna tortura! Im dłużej się nie odzywał, tym bardziej chciałem uciec z dormu, nie zważając nawet na to, że zdeklarowałem się tam nocować.
     -Brzmisz jakbyś był zazdrosny, Bummie.-uśmiechnął się uroczo, co na krótką chwilę otłumaniło mnie tak, że nie dosłyszałem jego wypowiedzi. Dotarła do mnie dopiero około minutę potem i zupełnie zwaliła z nóg, chociaż nie dosłownie.
     -C-co?-skarciłem się w myślach za to zająknięcie-Bzdury wygadujesz.
Starałem się jakoś wybrnąć z tej niezręcznej dla mnie sytuacji, ale to naprawdę nie było ani trochę łatwe. Czułem się przyparty do muru i nie było w tym nic miłego. Może naprawdę powinienem był uciec? Mogłem w sumie szybko, albo nawet błyskawicznie dotrzeć do mojego apartamentu i spędzić całą noc na wymyślaniu wymówki. Miałbym wtedy zdecydowanie więcej czasu niż w tamtej chwili.
Moje rozmyślania przerwał dźwięczny śmiech Jjonga, który sprawił, że ze zdziwienia osłupiałem. Śmiał się? To było dla niego zabawne? Męczenie mnie i torturowanie godne zimnego człowieka bez serca? No w sumie chyba nieźle się bawił.
     -Znowu żartuję. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie, Key. Ale na marginesie... Nie Taeyeon. Krystal.
     -Krystal?-zdziwiłem się-Od kiedy?
     -A od jakiegoś czasu.-rzucił, po czym skrzyżował ręce za głową i opadł plecami na łóżko Onew, który właśnie wrócił z łazienki.
     -Kto chce pierwszy pod prysznic?-zapytał lider.
     -Ja!-krzyknąłem szybko tak, żeby żaden z nich nie mógł mnie wyprzedzić, a następnie wybiegłem z pokoju kierując się w stronę toalety.
          Wskoczyłem pospiesznie do małego pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Szczerze mówiąc wiadomość o jego nowej dziewczynie nie zrobiła na mnie tym razem większego wrażenia. Ból był taki sam jak zwykle, ani mniejszy, ani większy. No bo co to za różnica z którą akurat chodził? Dla mnie liczyło się tylko to, że jakaś w jego życiu była. To najistotniejszy fakt. Najgorsza była jednak jego bliskość. Mój rozum doskonale wiedział, że nie miałem żadnych szans, ale ten drugi głupi i naiwny organ wciąż miał ogromną nadzieję i nieustannie się łudził. Dlatego właśnie tak bardzo cierpiałem. Za każdym razem, kiedy Jonghyun mnie dotykał moje serce było szczęśliwe, ale to zwykle nie trwało długo, ponieważ wtedy do akcji wkraczał rozsądek, który niszczył moje marzenia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czyli w błyskawicznym tempie. We dwójkę nie dawali mi po prostu normalnie funkcjonować.
Nie spiesząc się już zdjąłem z siebie powoli ubrania, po czym wziąłem długi prysznic. W dormie były na szczęście dwie łazienki, więc nie czułem obowiązku orientowania się w czasie. Zimna woda skutecznie mnie orzeźwiała i pozwalała mi przemyśleć to co zgromadziło się w moim przepełnionym już mózgu. Po wyjściu z kabiny ubrałem się w swoją starą wściekle różową pidżamę, po czym rozpocząłem pielęgnację twarzy przy użyciu kosmetyków Taemina. Po wyprowadzce zostało tu sporo moich rzeczy, ale to co pomagało mi zachować piękny wygląd bez zastanowienia od razu ze sobą zabrałem, dlatego musiałem się teraz bawić w podkradanie. Gdyby maknae się dowiedział to raczej do końca życia nie mógłbym już wcisnąć się w super mega obcisłe rurki, więc starałem się używać jego zestawu w miarę oszczędnie, żeby nie sprawić tego, że w ogóle je pożyczyłem oczywistym.
          -Ile można siedzieć w łazience?-przywitał mnie Onew, po tym jak wszedłem do pokoju, w którym miałem tej nocy spać. Dosyć często słyszałem to pytanie, jeśli mam być szczery.
     -To.-wskazałem palcem na swoją twarz-Samo się nie zrobi.
     -I tak jesteś śliczny.-zaśmiał się Jjong, po czym złapał mnie za policzki-Teraz ja idę się myć!-ogłosił wychodząc z pomieszczenia.
Dziękowałem Bogu, że już go nie było, bo wolałem, żeby nie mógł oglądać rumieńców, które akurat wkradły się na moją twarz. Naprawdę to powiedział? Chyba się nie przesłyszałem. Poczułem przyjemne ciepło, które rozlało się po całym moim ciele i sprawiło, że zacząłem się szczerzyć jak głupi do sera, albo jak to zwykłem mówić Onew do kurczaków. Musiałem wyglądać wtedy trochę idiotycznie, ale kto by się przejmował takimi błachostkami, kiedy jego wymarzony chłopak powiedział mu jaki to on jest śliczny! Może nie chodziło mu o nic w stylu: "Jesteś najpiękniejszym chłopakiem, jakiego w całym swoim życiu widziałem! Kocham cię i zawsze będę!", raczej nie. Realia już dawno kazały mi się z tym pogodzić, ale jednak uważał mnie za ładnego! Ba! Nawet ślicznego! A to o wiele mocniejsze słowo! Mimo iż nie powiedział tego w pożądanym dla mnie sensie, to jednak szczęście w pewnym stopniu stłumiło smutek.
     -Key! Key!-poczułem w pewnym momencie jak ktoś mną patrząsa, co sprawiło, że automatycznie powróciłem do rzeczywistości-Mówię do ciebie!-Jinki nadal wykonywał czynność, która zaczynała mnie już powoli denerwować.
     -Co?-zapytałem będąc już całkowicie obecny duchem.
     -Zamówmy kurczaka!
     -O tej porze?-zdziwiłem się-Będziesz gruby!
     -No weź, no!-tupnął nogą i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej jak to mają w zwyczaju małe dzieci, które bardzo czegoś chcą. Zabawne, że zwykle uważa się za dorosłego i najdolrzajszego z nas wszystkich.
     -Ja się na to nie piszę. Mi jeszcze zależy na moim wyglądzie. Ale poczekaj na Jjonga, on się z pewnością zgodzi.
     -Nie chcę czekać! Zapytam go od razu!-uznał, po czym ruszył w kierunku drzwi.
Mogli sobie jeść o tej porze, ja im nie zabraniałem, ale nie miałem ochoty potem wysłuchiwać, że przytyli i znowu muszą przejść na dietę, której tak nie lubili. Niestety jednak zawsze było tak samo. Ci ludzie mieli zero samokontroli i silnej woli.

-----------------------------------------------------------------
Specjalnie skończyłam w mało znaczącym momencie, żeby was nie torturować przez prawie miesiąc ♥

środa, 9 lipca 2014

JongKey-Look At Me rozdział 19

Ehh... Wakacje rozleniwiają ㅠ-ㅠ
Ale spróbuję się poprawić!~^^
----------------------------------------------------------------------


     -Mam iść teraz?-zapytałem.
     -Nie.-zaprzeczył menadżer-Szef jest dzisiaj zajęty przygotowywaniem planu promocji comebacku f(x). Zajrzyj do niego jutro gdzieś tak około 12.00.
     -O 12?-oburzyłem się-To kiedy ja mam się wyspać?
     -Wyspać się? Idol nie ma czasu na sen.-stwierdził, po czym wstał z łóżka Onew-Na mnie już pora.-powiedział, a następnie udał się w kierunku wyjścia.
     -Gratulacje!-Minho uśmiechnął się do mnie od ucha do ucha, co po chwili odrobinę subtelniej odwzajemniłem.
     -Dzięki.-odpowiedziałem.
     -Ciekawe ile czasu płaszczył się przed Soomanem.-prychnął maknae, na co spiorunowałem go wzrokiem, który po chwili stał się sztucznie wyrozumiały dla sączącego się z jego (ogromnych tak w ogóle) ust jadu.
     -Widzę, że ktoś tu jest zazdrooosny...-przeciągnąłem ostatni wyraz śpiewająco.                              
     -Ani trochę.-oburzył się zupełnie identycznie jak to ja miałem w zwyczajui poderwał się na równe nogi.-Minho.-zwrócił się do swojego chłopaka.
     -Hm?
     -Idziemy!-zarządził, po czym zacisnął dłoń na materiale jego koszulki i mimo iż był znacznie niższy oraz dużo drobniejszy zgrabnym ruchem pociągnął go w górę, a następnie wyprowadził z pomieszczenia.
     -Od kiedy Żabol jest pantoflarzem?-zaśmiał się Jinki najwyraźniej rozbawiony swoim własnym żartem, w czym zawtórował mu Jonghyun.
     -Od kiedy wdał się w romans z rudym lisem.-rzuciłem kąśliwie.
     -Sugerujesz, że Taemin jest Gumiho?-zażartował Jjong.
     -Z pewnością!-przytaknąłem.
     -Minho's Boyfriend Is a Gumiho.-dodał Onew, co wywołało u nas salwę śmiechu.
     -A tak z innej beczki...-zwrócił się do mnie Dinozaur-Zostaniesz dzisiaj na noc w dormie?
     -A to jakaś specjalna okazja?-zdziwiłem się.
     -Dlaczego specjalna? Kiedyś tu przecież mieszkałeś.-odpowiedział.
     -No w sumie mogę.-wzruszyłem ramionami-Ale gdzie miałbym spać?
     -Ze mną!-wyszczerzył się lider, na co uniosłem wysoko brwi. Co on nagle taki chętny? To wydało mi się co najmniej dziwne. Chociaż w sumie chyba nie powinno, bo to przecież Onew.
     -Jinki za bardzo się szamocze we śnie.-stwierdził Jonghyun-Będziesz spał ze mną.
     -Z tobą?-przełknąłem głośno ślinę modląc się w myślach, aby tego nie usłyszał.
     -A co? Boisz się mnie?-uśmiechnął się podstępnie, po czym usiadł tuż obok mnie i objął swoim umięśnionym ramieniem.
Fakt, że nie miał na sobie koszulki dodatkowo podsycał ogień, który powoli palił mnie od środka. Nie wiedziałem szczerze mówiąc czy miałem go od siebie odsunąć, czy mocniej wtulić w jego ciało, a co za tym szło upajać zapachem chłopaka. Powinienem był podjąć szybką decyzję, ale absolutnie nie mogłem niczego wymyślić. Bardziej odpowiednią opcją była raczej ta numer jeden, ale tym razem po prostu nie potrafiłem się od niego oddalić. Za dużo mnie to kosztowało. Wiedziałem jednak również, że nie mogłem się do niego zbliżyć. Jedynym dobrym w tamtym momencie rozwiązaniem wydało mi się zachowywanie jak słup soli, co postanowiłem oczywiście wykorzystać. To był chyba nawet o dziwo całkiem niezły pomysł, ponieważ w ten sposób mogłem być blisko niego, a zarazem nie okazać mu większego zainteresowania. A jak wiadomo ten, który okazuje zainteresowanie nie wygrywa, więc teoretycznie rzecz biorąc byłem już prawie na pozycji wygranej. Swoją drogą to bardzo miłe uczucie.
     -Kibum, oddychaj. Nic ci przecież nie zrobię.-zachichotał Bling Bling.
No super! Po prostu świetnie! Ekstra! Genialnie! Przegrałem? Ale w sumie przecież niczego mu nie pokazałem! Ani jakiegokolwiek zainteresowania, ani emocji, ani żadnych uczuć, które byłyby skłonne do zdradzenia mnie. Jak mogłem w takim razie przegrać? Ale czy na pewno przegrałem? Nie no, chyba nie. Ale wygraną to też nie było. Trochę zacząłem się już gubić. A im dalej w to brnąłem tym bardziej czułem, że zaraz oszaleję. Jedyne czego potrzebowałem to ktoś, kto mógłby mi wytłumaczyć całą zaistniałą sytuację, która do łatwych wcale nie należała. A może remis? To mógł być remis? Ale czy któryś z nas miał jakieś punkty? Dobra, nieważne. To przecież nie żaden mecz, czy coś w tym rodzaju.
     -Przecież oddycham. I wcale się nie boję.-prychnąłem.
Starałem się wypowiedzieć te słowa w miarę pewnie, jakbym był zupełnie niewzruszony i prawdopodobnie mógłbym wyjść z tej sytuacji cało oraz zachowując swoją twarz, ale rumieńce, które właśnie wkradły się na moje blade policzki zdawało się, że za wszelką cenę próbowały podważyć moją wiarygodność. Czy wszyscy, niestety włączając w to moje własne ciało i jego odruchy byli przeciwko mnie? Żadnego wsparcia...
     -Naprawdę?-jego lewy kącik ust powędrował do góry, wykrzywiając w ten sposób usta w łobuzerskim uśmiechu, który z jednej strony niezwykle mnie pociągał, ale z drugiej byłem też trochę niespokojny, a może i nawet przerażony. Wiedziałem, że on coś knuł.
     -Naprawdę.-wypowiadając to słowo automatycznie odchyliłem się do tyłu pod wpływem nagłego przybliżenia się twarzy Jonghyuna do mojej osoby.
Jeśli ktoś wszedłby akurat do pokoju, w którym się znajdowaliśmy mógłby pewnie pomyśleć, że jesteśmy parą, która dopiero co się zeszła i nie potrafi jeszcze ograniczać okazywania sobie uczuć przy innych ludziach.
     -A teraz?-zapytał uwodzicielsko.
     -Co ty...-z wrażenia moje usta oraz język odmówiły współpracy i tylko tyle cudem udało mi się z siebie wydusić, co oczywiście spotkało się z głośnym śmiechem Jinkiego.
     -To ja się może udam do łazienki.-mruknął pod nosem najstarszy Lee w zespole, po czym starając się zostać niezauważonym wymknął się z pokoju. Nie dało się jednak nie zwrócić na niego uwagi, gdyż znany se swojego Onew Condition poobijał się o parę rzeczy z powodu półmroku.
     -Tylko żartuję, Kibum.-uśmiechnął się niewinnie, a ja odsunąłem się na bezpieczną odległość.
Musiałem przyznać, że dawno nie byłem w takim szoku, w jakim zdarzyło mi się przed chwilą znaleźć. Jeszcze przez chwilę po zaistniałej sytuacji nadal czułem na swoim ciele ciarki i dreszcze, które za nic w świecie nie chciały ustąpić, a za cel obrały sobie dręczenie mnie i sprawianie, abym czuł się niekomfortowo.
     -Przecież wiem.-warknąłem niechcący. Czasami ze zdenerwowania naprawdę trudno było mi zapanować nad tonem głosu, co wcale życia mi nie ułatwiało. Ale czy ja w ogóle potrafiłem nad czymkolwiek zapanować?
     -Jesteś zły?-mój przyjaciel gwałtownie posmutniał, co dało się dostrzec gołym okiem.
Kiwnąłem głową przyznając mu rację, a następnie odwróciłem się do niego plecami udając obrażonego. A co tam! Też mogłem się z nim trochę pobawić!
     -Key.-poczułem na talii nagłe dźgnięcie opuszkiem palca-Key.
Nie miałem już wcale ochoty na jakieś fochy, ani nic podobnego, ale przecież zobowiązałem się do tego, żeby pokazać mu moje zawzięcie, więc nie mogłem się poddać w połowie wojny! To nie w stylu Kim Kibuma!
     -Back hug!-usłyszałem niespodziewanie radosne krzyknięcie, kiedy silne ramiona oplotły moje ciało.