poniedziałek, 9 lutego 2015

JongKey-Look At Me rozdział 46

Wiem, że rozdział powinien się pojawić wczoraj, ale jakoś nie było okazji :/
Miłego czytania :*






     -MyHyun...-zacząłem, kiedy usiadłem na podłodze opierając się plecami o ścianę.
     -Hm?-usadowił się tuż obok mnie.
     -Gdy mówiłeś wcześniej, że mnie lubisz wiedziałeś, że Jjong wszystko słyszał, prawda?
     -Ee...-widocznie nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. A przecież wystarczyło zwykłe TAK!
     -Dziękuję.-uśmiechnąłem się szeroko, po czym mocno go przytuliłem-To dzięki tobie jesteśmy razem.
     -Ale kiedy mówiłem ci, że on również cię kocha, to nie chciałeś mi wierzyć.-zaśmiał się, w czym mu zawtórowałem.
     -I nadal trudno mi w to uwierzyć.-wyznałem-Mam wrażenie jakby to była jakaś iluzja.
     -MyBum, to dzieje się naprawdę.-podtrzymywał mnie na duchu-Musisz być teraz bardzo szczęśliwy...
     -Nawet nie wyobrażasz sobie jak.

     -Dlaczego wybrałeś akurat tę kawiarnię?-rozejrzałem się dookoła próbując objąć wzrokiem wszystkie koty znajdujące się w pomieszczeniu. Były takie słodkie...
     -Uwielbiasz te zwierzaki.-odparł Jonghyun, a następnie zawołał osobę, która miała nas obsłużyć.
     -Co podać?-zapytał chłopak prawdopodobnie chodzący jeszcze do liceum.
     -Poprosimy dwa razy latte.-zamówił mój towarzysz.
     -Za chwilę przyniosę.-powiedział kelner, po czym oddalił się od naszego stolika.
     -Spójrz.-zwrócił się do mnie Bling biorąc na ręce małego czarnego kotka-Ma takie same oczy jak ty.-uznał i odkręcił zwierzę w moją stronę tak, abym mógł się przyjrzeć.
     -Jak ja?-zdziwiłem się, po czym mocno skupiłem na wyłapaniu jakiegokolwiek podobieństwa.
     -Mhm.-przytaknął-Takie zmysłowe i seksowne.
     -Jjong, stuknij się w głowę albo nic nie mów.-ofuknąłem go, trochę się jednak rumieniąc-Z której niby strony ten mały uroczy kotek ma seksowne spojrzenie?
     -Może akurat nie ten...-podrapał się po karku.
     -Ale jesteś śliczny!-pisnąłem, kiedy mały rudy zwierzak wskoczył mi niespodziewanie na kolana-I masz takie miękkie futerko.-pogłaskałem go delikatnie po grzbiecie-Jak ci na imię?-zapytałem.
     -Nadajmy mu jakieś.-zaproponował chłopak, którego pomysł bardzo przypadł mi do gustu.
     -Hmm... Jak mógłby się nazywać taki słodziak jak ty?-zamyśliłem się.
     -Może JongKey?-rzucił Dinozaur.
     -Nie, zdecydowanie za długie. Czytałem gdzieś, że koty bardziej reagują na swoje imię, gdy składa się ono z dwóch sylab.
     -Ale JongKey to przecież są dwie sylaby.-zauważył.
     -To nie zmienia faktu, że imię jest po prostu za długie!-stwierdziłem.
     -No dobrze.-zgodził się-Więc co powiesz na JK?
     -JK?-powtórzyłem.
     -Tak. Pierwsze litery sylab w JongKey.-wytłumaczył.
     -Podoba mi się.-uśmiechnąłem się-A tobie?-zwróciłem się do mojego małego towarzysza, który wtulał się właśnie w moją miętową marynarkę.
     -Bardzo!-Jonghyun odpowiedział za kota zupełnie zmieniając przy tym ton swojego głosu.
     -A co z nim?-zapytałem wskazując na czarnego zwierzaka łaszącego się do brzucha chłopaka.
     -Skoro mamy już JK, to może KJ?-zaproponował po chwili namysłu.
     -Jjong, ty to masz łep!-klasnąłem w dłonie, na co on szeroko się uśmiechnął.
     -Chciałbyś, żebym ci takiego kupił?-wypalił nagle.
     -Serio?-wytrzeszczyłem oczy-Kupiłbyś mi?
     -Jeśli byś chciał.-wzruszył ramionami.
     -Umowa!-krzyknąłem podekscytowany-Przypieczętuj!-wyciągnąłem w jego stronę mały palec, a Jonghyun oplótł go swoim i przytknął kciuk do mojego.
     -Myślisz, że Woohyun jest zły za to, że jesteśmy razem?-zapytał zupełnie nieoczekiwanie.
     -Myślę, że może być mu trochę przykro, ale na pewno cieszy się szczęściem swojego najlepszego przyjaciela.-uznałem.
     -Jesteście najlepszymi przyjaciółmi?
     -Oczywiście!-pokiwałem głową.
     -Ale to ja byłem twoim najlepszym przyjacielem!-zrobił minę smutnego szczeniaczka.
     -Ale teraz jesteś moim chłopakiem!-wytłumaczyłem-Jeśli chcesz być znowu najlepszym przyjacielem, to mogę zacząć chodzić z MyHyunem! Pasuje ci?-uśmiechnąłem się triumfalnie.
     -Nie powiedziałem przecież, że mi nie pasuje!-zmarszczył brwi-Stwierdziłem tylko, że byłem.
     -Woohyun jest naprawdę bardzo dobrą osobą.-powiedziałem.
     -Zabawne, że to ciebie skrzywdził, a wybaczyłeś mu pierwszy.-zaśmiał się niepewnie, gdyż nie był chyba pewien czy jest to odpowiedni moment na żartowanie w ten sposób.
     -Wybaczyłem mu, bo żałował tego co zrobił. Każdy zasługuje na drugą szansę, zwłaszcza jeśli okazuje szczerą skruchę.
     -Latte dla panów.-usłyszałem nagle głos kelnera, który zupełnie znikąd pojawił się przy naszym stoliku.

czwartek, 5 lutego 2015

JongKey-Look At Me rozdział 45

 


     -Już myślałem, że nie przyjdziesz.-uśmiechnął się Woohyun, kiedy przekroczyłem próg sali, w której zwykle ćwiczymy taniec-O, ty też przyszedłeś.-zwrócił się do Jonghyuna.
     -Muszę się przecież opiekować moim chłopakiem.-powiedział Dinozaur patrząc na niego z wyższością.
     -Twoim... chłopakiem?-zdziwił się Nam.
     -Tak!-kiwnął głową Jjong-Od dzisiaj jesteśmy razem.
     -Przepra...-zacząłem, jednak nie dane było mi skończyć zaczętą wypowiedź.
     -Naprawdę? To świetnie!-krzyknął podekscytowany Woo-Gratuluję.
     -MyHyun.-jęknąłem. Było mi strasznie, ale to strasznie głupio. On dopiero co wyznał mi swoje uczucia, a ja zaraz po tym wszedłem w nowy związek z innym mężczyzną. Dlaczego ten głupi baran mu o nas od razu powiedział? Aish, chyba oszaleję. Ale z drugiej strony z jakiego powodu Woohyun się w ten sposób zachowywał? Ja cały w nerwach oraz poczuciu winy próbowałem go przeprosić, a on cieszył się jakby naprawdę miał z czego. Może wygrał w totka? Chociaż nie wiem ile musiałby wygrać, żeby pozbierać się po takiej stracie-W porządku?
     -Ale co?-wyglądał na odrobinę zdezorientowanego.
     -Spotykam się z Jonghyunem.-powiedziałem powoli nie spuszczając z niego wzroku-Nie przeszkadza ci to?
     -Dlaczego miałoby?-nadal udawał, że w ogóle go to nie ruszało. Musiałem jednak przyznać, że był genialnym aktorem. Prawie tak dobrym jak ja. Słyszałem ostatnio, że chłopak z jego zespołu również jest niezły w te klocki. Lee Sungyeol. Zdecydowanie powinni kiedyś zagrać ze sobą w jakiejś dramie.
     -No wiesz... To co powiedziałeś mi wcześniej...-próbowałem w delikatny sposób przekazać mu o co mi chodziło.
     -Powiedziałem?-podrapał się po karku.
     -Że mnie lubisz.-wypaliłem w końcu.
     -Byłem świadkiem.-wtrącił się Jonghyun.
     -Nie pamiętam stwierdził Woohyun.
     -Jak to?-wytrzeszczyłem oczy-Walnąłeś się w głowę? Masz amnezję?-przestraszyłem się nie na żarty-Jjong! Dzwoń szybko pod 112! Nie mamy czasu do stracenia!
     -MyBum...-zaczął.
     -MyHyun!-krzyknąłem zrozpaczony rzucając się w jego objęcia-Jak to dobrze, że chociaż mnie pamiętasz!
     -Bummie.-Bling jednym zgrabnym ruchem odciągnął mnie od mojego przyjaciela-Nic mu nie jest.
     -Kim Jonghyunie!-oburzyłem się-Nie wstyd ci? Jak możesz się tak zachowywać? Sądzisz, że MyHyun symuluje?
     -MyBum, nie mam amnezji.-wyznał chłopak, którego o tę przypadłość podejrzewałem.
     -Hę?-zdziwiłem się-Ale nie pamiętasz...
     -To trochę krępujące.-wyznał Nam-Możemy o tym nie mówić?
     -MyHyun...
     -W porządku, w porządku!-podsumował Woo-Powiedziałem już przecież, że wszystko w porządku!
     -Gotowi do tańca?-zapytał trener Shin wchodząc do pomieszczenia.
     -Tak!-krzyknął z entuzjazmem mój najlepszy przyjaciel, który dostał tę posadę zaraz po tym jak Bling awansował na mojego chłopaka.
     -Tak.-powtórzyłem znacznie ciszej.
     -To świetnie. Rozciągnijcie się najpierw, a potem przejdziemy do ćwiczenia układu.
     -Dzień dobry.-przywitał się Dinozaur.
     -Witaj, Jonghyunie.-uśmiechnął się-Co robisz dzisiaj w wytwórni? Słyszałem, że macie wolne.
     -Nudziło mi się, więc postanowiłem, że przyjdę i poprzyglądam się przygotowaniom do debiutu.-odrzekł.
     -W porządku.-pokiwał głową mężczyzna, który uczył nas nowej choreografii-Woohyun, Key.-zwrócił się do naszej dwójki po jakimś czasie-Ustawcie się.-polecił nam, a następnie włączył naszą piosenkę "Delicious", w której rytmie od razu zaczęliśmy się poruszać. Utwór ten naprawdę był jednym z moich ulubionych, mimo iż nie byłem do końca pewien dlaczego tak było. Na pewno bardzo podobał mi się optymizm płynący z melodii, do której idealnie dopasowane były słowa. Jedyną rzeczą wadzącą mi było to, że miałem śpiewać do jakiejś pięknej dziewczyny, która rzekomo skradła moje serce. Ludzie, przecież jestem gejem! Takie rzeczy mnie nie ruszają! No ale cóż, w sumie nikt o tym nie wiedział, więc nie miałem za bardzo kogo za to winić. A z resztą nawet jeśli ktoś by się dowiedział, to co by to zmieniło? Zupełnie nic! Lee Sooman za żadne skarby świata nie pozwoliłby mi zaśpiewać ballady o miłości mężczyzny do innego mężczyzny. Tak naprawdę to ani odrobinę mnie to nawet nie dziwiło. Taki wybryk w kpopie? Niedopuszczalne! Jednak była od dawna taka jedna rzecz, której absolutnie nie potrafiłem zrozumieć niezależnie od tego jak ciężko się nad nią zastanawiałem. Dlaczego wszyscy fani tak kochali paringi w swoich ulubionych zespołach, a jeśli okazałoby się, że ich idole naprawdę są homoseksualni odwróciliby się do nich plecami? Czy to pytanie retoryczne? W żadnym stopniu, ja naprawdę chciałem się dowiedzieć dlaczego tak było. Przecież to zdrada w czystej postaci!
     -Jak nam poszło?-zapytał Nam, gdy muzyka ucichła. Na jego czole widoczne były już spływające strużki potu.
     -Nie było źle, ale musicie jeszcze więcej ćwiczyć, aby dojść do perfekcji.-oznajmił pan Shin-Jonghyun.-spojrzał na MOJEGO chłopaka-Przyniósłbyś jakąś wodę?
     -Oczywiście.-odpowiedział, po czym wyszedł z sali w poszukiwaniu butelek z przezroczystą cieczą.
     -Dzięki.-krzyknął za nim trener, a następnie odwrócił się w naszą stronę-Widzę, że wasza kondycja leży i kwiczy.-zaśmiał się-Dziesięć minut przerwy.-ogłosił po czym zajął się pisaniem wiadomości na swoim telefonie. Czyżby w ostatnim czasie umawiał się na randki?
     -MyHyun...-zacząłem, kiedy usiadłem na podłodze opierając się plecami o ścianę.
     -Hm?-usadowił się tuż obok mnie.
     -Gdy mówiłeś wcześniej, że mnie lubisz wiedziałeś, że Jjong wszystko słyszał, prawda?

poniedziałek, 2 lutego 2015

JongKey-Look At Me rozdział 44

No i tak obiecałam przed feriami dodaję kolejny rozdział ^v^


 


     -Bummie...-popatrzył mi w oczy, po czym uklęknął przede mną na jednym kolanie-Czy zechcesz być moim chłopakiem?-zapytał.
     -Oh My God.-szepnąłem sam do siebie łapiąc się przy tym za głowę, co spotkało się z cichym śmiechem Jonghyuna. Co ja do jasnej anielki miałem mu odpowiedzieć? Zupełnie nie wiedziałem! Czy chciałem wejść w ten związek? Oczywiście, że chciałem! Kto by na moim miejscu nie chciał? Ale to było tak nagle... No bo dopiero co wszystko sobie wyjaśniliśmy, a on już robi takie rzeczy. Prawie dostałem zawału, ponieważ myślałem, że zamierza mi się oświadczyć! Ale skoro to nie było jeszcze aż tak poważne, to miałem chyba również mniej czasu na odpowiedź, nieprawdaż? Bo zwykle przy zaręczynach trzeba się porządnie nad decyzją zastanowić, rozważyć wszystkie za i przeciw, a to przecież było najzwyklejsze w świecie pytanie o chodzenie. Jak w podstawówce. Tak jak się można było po tym Dinozaurze spodziewać, strasznie niedojrzały! Aish, naprawdę. Ale za to jaki uroczy i kochany! Ale chwila, z tego wszystkiego zgubiłem wątek. Co powinienem mu odpowiedzieć? Chyba muszę iść za głosem swojego serca, w końcu ludzie mówią, że to najlepsze wyjście.
     -Za bardzo się pospieszyłem?-posmutniał widząc moje niezdecydowanie.
     -Nie! Skądże!-zaprzeczyłem szybko-Akurat pośpiech przez te wszystkie lata nie był twoim doradcą.-pokazałem mu w żartach język, na co on tylko zmrużył oczy-A co do odpowiedzi, to...
     -To?-powtórzył wyczekująco-Zostaniesz moim chłopakiem?
     -Tak.-wydukałem, po czym cały czerwony spuściłem głowę w dół. No cóż, bywałem czasami naprawdę wstydliwy oraz nieśmiały.
     -Co za ulga.-wypuścił powietrze, po czym wstał i mocno mnie przytulił.
     -A gdzie pierścionek?-zapytałem odwzajemniając uścisk.
     -Jaki pierścionek?-zdziwił się.
     -Jak to jaki?-odsunąłem go od siebie-Prosisz mnie o chodzenie bez pierścionka?-oburzyłem się.
     -Ee... Przepraszam, to było spontaniczne, więc się nie przygotowałem.-podrapał się po karku-Dzisiaj ci go kupię!-obiecał-Jaki byś chciał?
     -Hmm...-zamyśliłem się-Czternastokaratowy.-uśmiechnąłem się z satysfakcją widząc jego minę.
     -Czternasto?-zaśmiał się nerwowo.
     -Wyluzuj. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie.-zacytowałem jego słowa, a następnie zacmokałem i wyminąwszy go ruszyłem ku wyjściu ze ślepej uliczki, w której nadal się znajdowaliśmy.
     -Bardzo zabawne.-powiedział doganiając mnie i splatając moją dłoń ze swoją, na co przez całe moje ciało przeszło przyjemne ciepło. Byłem w tym momencie tak szczęśliwy, że miałem ochotę śpiewać i tańczyć na środku ulicy jak obłąkany. Czekałem na ten dzień tak długo, że aż trudno było mi teraz uwierzyć w realność tej sytuacji. Czy to aby na pewno mi się tylko nie przyśniło? Jeśli to sen, to ja już nigdy nie chcę się obudzić. Bo czym byłaby rzeczywistość bez Jjonga obok mnie? To naprawdę dziwne, że byliśmy parą od zaledwie kilku minut, a ja już uważałem, iż jest tylko mój i nie mogłem sobie ani przypomnieć, ani wyobrazić jak wyglądało moje życie bez niego-Co robisz?-zapytał, kiedy puściłem jego dłoń widząc na chodniku parę osób.
     -Jak to co? Próbuję nie wywołać skandalu.-odpowiedziałem.
     -Jeden skandal nam nie zaszkodzi.-stwierdził pogodnie, po czym złapał mnie za rękę tak mocno, że nie potrafiłem jej wyswobodzić nawet pomagając sobie drugą.
     -No nie wiem...-pokręciłem głową.
     -Chodźmy na randkę. Tym razem taką prawdziwą.-zaproponował nagle.
     -Kiedy?
     -Teraz.
     -Jestem za!-ucieszyłem się, jednak po chwili mój entuzjazm trochę opadł-Nie, nie mogę.
     -Dlaczego?-przeciągnął ten wyraz tak uroczo, że próba odmowy mu stała się torturą.
     -Muszę wrócić do wytwórni.-przypomniałem sobie o ucieczce z dzisiejszego treningu.
     -Musisz?-zrobił smutną minę.
     -Muszę. Woohyun pewnie na mnie czeka.
     -Olej go.-nadąsał się.
     -Jongie, znowu jesteś zazdrosny?-popatrzyłem na niego z dezaprobatą, ale w środku wszystko zaczęło mnie przyjemnie łaskotać. Był zazdrosny. I to o mnie! A to mogło oznaczać tylko to, że bardzo mu na mnie zależało i nie chciał mnie stracić, prawda?
     -Więc chociaż cię odprowadzę.-powiedział lekko zawiedzionym głosem.
     -Okie-dokie.-zgodziłem się.
     -Mogę też zostać na waszej próbie.-zaproponował.
     -Zgaduję, że bardzo ci się nudzi.-zaśmiałem się.
     -Po prostu chcę być blisko mojego chłopaka.-wytłumaczył.
     -Coś jeszcze?-zapytałem, gdyż miałem wrażenie, że to nie jedyny powód.
     -Nie mogę cię zostawić samego z tym zboczeńcem!-wyrzucił z siebie-Zwłaszcza po tym, kiedy wyznał ci miłość.
     -Wiesz, że kocham tylko ciebie.
     -Ja też cię kocham.-uśmiechnął się ukazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby.
     -To nie pozwól mi się spóźnić.
     -Ale ty już jesteś spóźniony.-zauważył.
     -Fakt.-przyznałem mu rację-Jednak im szybciej będziemy w SM tym mniejsze będę miał kłopoty, więc się pospiesz.