czwartek, 21 sierpnia 2014

JongKey-Look At Me rozdział 26




     -Myślałeś?-zapytał.
     -Tak.-skinąłem głową.
     -I?-dociekał-Możesz dać mi szansę?
     -Nie mam pojęcia czy będę tego żałował, ale lepiej zaryzykować niż żałować, że się nie zaryzykowało.-odpowiedziałem omijając szerokim łukiem słowo "tak".
     -Czyli się zgadzasz!-wykrzyknął podekscytowany niczym sześciolatek, po czym podbiegł do mnie z szeroko rozłożonymi rękoma w celu przytulenia mojego ciała.
     -Przestrzeń osobista.-powiedziałem stanowczo zatrzymując go za pomocą swojej dłoni stykającej się z jego umięśnionym torsem, na co zareagował śmiechem, w którym po chwili mu zawtórowałem.
     -W porządku, w porządku.-uniósł ręce w geście obronnym-Jadłeś śniadanie?
     -Zapomniałem...
     -Odchudzasz się czy jak? Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia!-pouczył mnie-Chodźmy na stołówkę.
     -Ale kucharki nie dadzą nam o tej porze niczego do jedzenia!-zauważyłem-Ostatnim razem jak przyszedłem do nich tak rano to przepędziły mnie wałkiem do ciasta! Aish... Naprawdę! Żeby tak traktować gwiazdę! W głowie się nie mieści!
     -Mi powiedziały, że jestem strasznie, ale to strasznie uroczy i żebym przychodził, kiedy tylko będę chciał.-uśmiechnął się, na co ja jedynie prychnąłem-Let's go!-złapał mnie za nadgarstek, a następnie poprowadził w stronę wyjścia.

     -Widzisz? Mówiłem, że nie dadzą nam umrzeć z głodu.-powiedział Nam zajmując miejsce przy stoliku na przeciwko mnie.
     -Co ty zrobiłeś tym wiedźmom?-zdziwiłem się.
Faktycznie musiały go bardzo lubić, bo nigdy w życiu nie widziałem, żeby dla innych osób z wytwórni były miłe. A swoją drogą to ich zachowanie było naprawdę zastanawiające. Przez całe życie miały okres, czy co? To idole powinni być kapryśni, a nie stare baby stojące przy garach! Nie miałem racji? Oczywiście, że ją miałem! Jak zawsze z resztą. Czy ktoś kiedyś widział takie cuda, żeby Kim Kibum się mylił? To chyba jakieś mity i legendy.
     -Nikt się nie oprze mojemu aegyo.-wyszczerzył zęby.
     -Aha... Akurat.-stwierdziłem pod nosem.
     -Nie wierzysz? To patrz!-przybrał bojowy wyraz twarzy-Hyung...-zapiszczał, a następnie zrobił całą masę niezwykle uroczych póz.
     -Blee...-udałem odruch wymiotny, chociaż tak naprawdę musiałem przyznać, że był w tym świetny. Aż w pewnym momencie miałem ochotę złapać go za te wydęte policzki i doszczętnie wypuciać. Oczywista sprawa nie mogłem tego zrobić, więc musiałem się ostro powstrzymywać. Dopiero co zostaliśmy kumplami, chociaż nie wiem czy to nie za dużo powiedziane, a już rzuciłbym się na niego przez jego słodkość. I co on by sobie pomyślał? W sumie nie miałem pojęcia co by sobie pomyślał, ale wiedziałem na pewno, że zdecydowanie za dużo. Tego byłem w stu procentach pewien!
     -Aż tak źle?-zasmucił się, co jednak było chyba dalszą częścią pokazu, który zorganizowany został w celu zmiękczenia mojego serca.
     -A w ogóle to dlaczego nazwałeś mnie hyung? Myślisz, że wyglądasz młodziej ode mnie? Chciałbyś.-prychnąłem.
     -Który rok?-zapytał.
     -Co który rok?-nie zrozumiałem.
     -W którym się urodziłeś.-sprostował.
     -91.
     -Ja też!
     -Serio? Wyglądasz na zdecydowanie starszego niż ja. Ale to pewnie po prostu wina tych zmarszczek.-odgryzłem się za nazwanie mnie hyungiem. Wyglądałem przecież na dongsaeng, a nie żadnego starszego! Może jeszcze ajussi, co? I frytki do tego!
     -To mimiczne!-zmarszczył brwi.
     -Mimiczne, nie mimiczne. Zmarszczki jak zmarszczki. Grunt, że są.-uznałem-I nie marszcz tych brwi, bo będziesz miał ich jeszcze więcej.-pouczyłem go.
     -Racja. Powinienem bardziej o siebie dbać, prawda?-stwierdził, na co ja przyznałem mu rację poprzez kiwnięcie głową-A wracając do tematu, skoro jesteśmy w tym samym wieku, to możemy zostać przyjaciółmi!
     -A jutro parą?
     -Słucham?
     -Jesteś naprawdę szybki. Dopiero co dałem ci szansę, a ty już chyba myślisz, że cię lubię. Ale posłuchaj moich słów uważnie. To jest proces. Nie da się tak od razu przerzucić na koleżeństwo, a co dopiero na przyjaźń, więc na litość Boską przestań być w takiej gorącej wodzie kąpany, bo się jeszcze oparzysz. Rozumiesz, co chcę ci przekazać?-zapytałem.
     -Chyba tak.-posmutniał-Ale jest szansa, że kiedyś będziemy ze sobą blisko?
     -Jakaś szansa może i jest, ale musisz mi udowodnić, że jesteś wart ogrzewać się w blasku mojej niezrównanej chwały!
     -Jak mogę to zrobić?-zaciekawił się.
     -Nie wiem.-wzruszyłem ramionami-Mi zależy, czy tobie?
     -Masz rację. Na pewno coś wymyślę.-wyszczerzył się-Ale jak powinienem cię nazywać teraz?
     -Hmm... Key?
     -Nie, zbyt formalnie.-skrzywił się-Bummie?-jego oczy nagle rozbłysły.
     -Nie popadajmy w przesadę.-odrzuciłem jego propozycję.
     -Kibummie?-próbował dalej.
     -Kibum. Moje ostatnie słowo.
     -Aish... No dobra.-zajęczał-Ale jak będziemy już przyjaciółmi, to wymyślę dla nas fajne ksywki, okej?
     -Zobaczymy. I wszystko zależy również od poziomu fajności tych ksywek.
     -Będą super fajne!-pokazał kciuk w górę.
     -W takim razie będę mógł rozważyć.-uśmiechnąłem się delikatnie podnosząc jednak tylko jeden kącik ust w górę.
     -Wow! Uśmiechnąłeś się!-zauważył-Jestem na dobrej drodze.
     -Wcale nie!-zaprzeczyłem-Po prostu... Mięśnie twarzy mi zdrętwiały.-wymyśliłem szybko na poczekaniu nie zastanawiając się nawet nad sensem wypowiadanego przeze mnie zdania. Och, serio? Serio, Kibumie? Tylko to zdołałeś wymyślić? Głupi mózg! Więcej z nim strat, niż korzyści!

2 komentarze:

  1. Ale krótkie ;_; powinnam cie za to zlinczować xDD krótkie, za krótkie, na litość boską! XDD Tylko trochę ranka dać? Błagam, ja mogę poczekać, ale pisz więcej xDD no nie jestem zaspokojona xD Sprawiasz, że Woo staje się lepszy, ale co na to Jonghyun? Jak nie masz weny, to pisz w swoim czasie, ja ZAWSZE zaczekam na Twój rozdział, byleby nie był taki krótki! XD Hmmm, to już 2 część, w której nie występuje Bongol. W sumie rozumiem, bo to praktycznie ich spotkanie z rana i wplątanie go byłoby dziwne, ale tęskni mi się za nim D: zwłaszcza, że ogólnie w internetach tak mało JongKey D: na SMTown jedynie przelotne spojrzenie, zderzyli się, Key lekko tyknął go dłonią po ręce co było i tak częścią tańca, a na koniec pomacali się po brzuszkach i tyle. Małooo... xD obiecaj, że następnym razem więcej napiszesz xD i nie mam pojęcia co ty chcesz tutaj ciągnąć i JAK, skoro masz zamiar dobić do 60 rozdziałów xD ja myślałam, że upadnę, kiedy to przeczytałam xD tyle czekać na jakiekolwiek zbliżenie? XD to już 26 rozdział, a był jedynie kiss w policzek, który za wiele nie znaczył i był na pokaz D: znęcasz się, tyle powiem xDD
    no nic, czekam na kolejną część z cierpliwością :D pisz spokojnie i długo :D weny weny weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle piszę dłuższe odrobinę, ale mało weny mam, więc nie starcza na dodatkowe linijki ㅠㅠ
      To przecież nie pierwszy rozdział bez Jjonga! Będzie dobrze!
      Mam plan na to opowiadanie i tak jak mówiłam na początku party są krótkie, dlatego będzie ich dużo! Tak więc na jeden porządny rozdział można powiedzieć, że u mnie składają się 3! To tak jak z posiłkami! Lepiej jest jeść 5 małych niż 3 duże. Wtedy jesteśmy też szczęśliwsi, bo możemy jeść częściej^^
      Dziwne wytłumaczenie, ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi xD
      Postaram się, żeby części były takie jak wcześniej, chociaż i tak pewnie zawsze będą za krótkie O.o
      W każdym razie taki urok tego opowiadania ;) mało, a często~

      Usuń