niedziela, 31 sierpnia 2014

JongKey-Look At Me rozdział 29

O mój Boże! Na początku chciałabym was naprawdę strasznie mocno przeprosić za opóźnienie. Mam kłopoty z internetem, więc musiałam iść aż na koniec miasta, żeby dobrać się do wifi McDonald's xD
Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale błagam wybaczcie ㅠ-ㅠ
Po drugie chciałabym serdecznie podziękować Kamg Mikao i Ems za te miłe słowa, które przeczytałam pod rozdziałem 28 :)
Kolejna sprawa to "Cold Man". Próbowałam coś wyskrobać i mam połowę 3 rozdziału, ale pisanie z perspektywy Taemina naprawdę trudno mi przychodzi, kiedy jestem przesiąknięta umysłem Kibuma O.o
Tak więc nie zapytam was nawet o zdanie (znowu przepraszam!), a poinformuję, bo inaczej nie dam rady. 2min bedzię pisany w przerwach pomiędzy sezonami JongKey. Nie wiem, czy sezon 3 będzie ostatnim, ale jeśli tak to potem skupię się na CM. Jeśli jednak nie, to będę pisała po prostu w przerwach. ;)
Uhh... Ale się rozpisałam... ^-^
Miłego czytania! *-*




Zerwałem się z łóżka niczym poparzony słysząc donośny dźwięk dochodzący z mojego smartfona oznaczający wiadomość na Kakao Talk, po czym spojrzałem na ekran, aby zorientować się, która była godzina. O cholercia! 6.00! Miałem jedynie dwie godziny! Przespałem nawet alarm. Tylko jakim cudem? Usłyszałem przyjście wiadomości, ale głośnego budzika już nie? Co za świat... Człowiek każdego dnia dziwi się coraz bardziej.
Powinienem był obudzić się pół godziny temu, żeby wszystko przygotować i się jakoś ogarnąć. Nie żebym przypadkiem nie był naturalnie piękny, ale jednak sytuacja wymagała dodatkowego upiękrzenia się za pomocą makijażu. Jak to mówią nie sztuką jest zrobienie makijażu, który od razu rzuca się w oczy, ale takiego którego nie widać, a podkreśla nasze walory i największe zalety. Właśnie w ten sposób miałem zamiar go wykonać.
Nie sprawdzając nawet powiadomienia, które przerwało mój sen od razu stanąłem na równe nogi, a następnie popędziłem do łazienki. Po wygrzebaniu się z pościeli było mi odrobinę zimno, więc zamiast jak zwykle zimnego prysznica, który zawsze perfekcyjnie działał na jędrność mojej skóry zdecydowałem się na gorący. Wysuszyłem szybko włosy, przy okazji ładnie je układając, po czym wziąłem się w końcu za make-up. Kiedy nareszcie skończyłem była już godzina 7.30. No musiałem przyznać, że trochę to mi się jednak zeszło. Udałem się do kuchni, gdzie przyrządziłem sobie smaczną i zdrową owsiankę, a potem zająłem się robieniem kanapek z żółtym serem na drogę. Wolałem szczerze mówiąc szynkę, ale moja mama zawsze powtarzała, że jedzenie mięsa w drodze może sprawić, że będzie ci niedobrze, a nie mógłbym przecież zwymiotować przy Jonghyunie! Oh, co to byłby za wstyd! Nie mógłbym mu się pokazać na oczy do końca życia! A nie widywanie go byłoby jeszcze gorsze. I tak oto w ten sposób nic nie znacząca i niewinna szynka byłaby powodem mojej śmierci.
Kończąc szóstą kanapkę usłyszałem nagle dzwonek do drzwi, co niemal przyprawiło mnie o atak serca. Już? Tak szybko? Przecież jeszcze nie było 8.00... Spojrzałem na duży zegar na ścianie, a po chwili zastanowienia się nad wskazówkami stwierdziłem, że przybył jak najbardziej na czas. Ani minuty później, ani minuty wcześniej. Spanikowany, ale zarazem podekscytowany rzuciłem okiem na ciuchy, które wcześniej założyłem, po czym pobiegłem prędko, aby otworzyć Blingowi drzwi. Miałem ogromną nadzieję, że moje obcisłe różowe rurki i miętowa koszulka bez nadruku przypadną mu do gustu. Co prawda mogłem się niby trochę bardziej postarać, ale wolałem postawić na luz i wygodę. Nie żeby reszta moich ubrań była niekomfortowa, ale po prostu nie chciałem być za bardzo ekstrawagancki. If you know what I mean.
     -Jongie! No hej!-przywitałem się z chłopakiem chyba jednak odrobinkę przesłodzonym głosem godnym czternastolatki używającej swojego aegyo, za co skarciłem się w myślach i dalej postanowiłem już mówić swoim normalnym tonem.
     -Cześć, Key.-powiedział, a następnie wszedł do mojego mieszkania nie czekając nawet na zaproszenie. Jak ja uwielbiałem tego siedzącego w nim bad boya, który od czasu do czasu się ujawniał!-Zrobiłeś kanapki?-zapytał wchodząc do kuchni.
     -Tak.-przytaknąłem chwilę po zamknięciu drzwi-Wyprodukowałbym więcej, ale mi przerwano.
     -To i tak chyba trochę przydużo.-stwierdził przygryzając jedną.
     -Daj spokój. Wiem jaki masz apetyt. Zjadłbyś całego konia i nie oszczędził podków.-uznałem-Przestań jeść! To na drogę!-wyrwałem mu z ręki pieczywo. Co za żarłok! Chyba jedyny z aż taką siłą ssania.
     -Jestem głodny!-wydął usta w słodkim geście.
     -Jak zawsze.-stwierdziłem-Masz.-postanowiłem mu jednak oddać pożywienie.
     -Jesteś już gotowy?-zapytał.
     -Jeśli bym nie był to musiałbym pożegnać się z paskiem od Chanel.
     -Co?-zdziwił się.
     -Nic takiego. Taki tam zakład z Dubu.-machnąłem ręką.
     -Jedziemy już?
     -Możemy.-uznałem.
     -A tak w ogóle to gdzie chcesz jechać?
     -No nad morze przecież.-wzruszyłem ramionami.
     -A może trochę bardziej sprecyzujesz?
     -Południowe wybrzeże.-odpowiedziałem.
     -Miasto?-dopytywał się.
     -Busan.
     -Kibum?
     -Słucham?
     -Odbiło ci?
     -Że co proszę?
     -To na drugim końcu państwa!
     -Co z tego?-oburzyłem się.
     -To, że jak Sooman się zorientuje to nas pozabija.
     -Nie wiedziałem, że z ciebie taki boidudek.-założyłem ręce na piersi, a następnie oparłem się plecami o ścianę. Punkt dla mnie. Sprytnie uderzyłem w jego męskość.
     -Wiesz, że nim nie jestem!-zmarszczył brwi.
     -Jestem jeszcze młody, nic tak naprawdę nie wiem.-westchnąłem ze stoickim spokojem, a on spojrzał na mnie jakbym powiedział, że jego głos jest poniżej przeciętnej.
     -Dobra. Niech ci będzie. Busan.-poddał się podnosząc ręce do góry-Ale jeśli wolno mi zapytać. Dlaczego?
     -Wakacje!-uśmiechnąłem się szeroko.
     -Tak nagle?-zdziwił się.
     -Bez spontana nie ma zabawy.
     -Ryzyka.-poprawił mnie.
     -To też jest!-krzyknąłem podniecony-A wy macie w końcu wolne podczas, gdy ja mam harować?-zaciekawiłem się.
     -Mamy.-westchnął.
     -No to czym się przejmujesz?-zapytałem zdziwiony.
     -Tobą, Bummie.-odpowiedział, na co przez moje ciało przeszedł dreszcz. On się o mnie troszczył! To takie kochane z jego strony...

5 komentarzy:

  1. Z jednej strony brak dostępu do internetu cię bardzo usprawiedliwia, bo sama mam teraz z nim wielką trudność. Ale tak krótko? ;_; Matusiu, to ja opisuję w 1 rozdziale cały dzień, a ty ranek? XDD dzięęęękiii xD No cóż, dobrze, że jest Jonguś <3 Ciekawi mnie ta wycieczka... i w ogóle czy Woo będzie w jakikolwiek sposób zarywać do Bummie'ego... i w ogóle wszystko! Piszesz to tak ciekawie, że ciągle mój zryty mUzg domaga się więcej. Ale czekam cierpliwie xD jeśli chodzi o CM, to napiszesz, kiedy tylko zechcesz (ucieszona antyfanka 2mina muahahhahahaha), bo JongKey ważniejsze :>>> pierwsze opowiadanie jest jak pierworodne dziecko <3 i czy zazwyczaj tak jest jak się pisze JongKey, że narrator jest Kibumem? XD jakoś tak łatwiej się pisze xD u mnie też niedługo coś powinno się pojawić, a dokładniej 5 rozdział, który powoli kończę.
    pozdrawiam Cię mocno i życzę duuuuuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo u ciebie są długie rozdziały! U mnie są trzy razy krótsze xD
      Dziękuję i czekam niecierpliwie na WSS ♥

      Usuń
  2. Woohoo! Rozumiem brak internetu, to straszne, wiem coś o tym :p.
    Rozdział świetny (as always) :D.
    weny i internetu :*

    OdpowiedzUsuń