Odwróciłem się do tyłu, aby sprawdzić czy Jonghyun nadal za mną biegł, po czym musiałem stwierdzić, że faktycznie mnie gonił. Aish! Co ten szalony Dinozaur sobie wyobrażał? Tak stresować ludzi... No nic. Pozostało mi więc podjąć kolejną próbę zgubienia go. Gwałtownie skręciłem tuż przy jakimś małym sklepie spożywczym w lewo, a następnie stanąłem jak wryty. O cholera. Tego dnia mój pech mógłby dostać Oscara za tak pomysłowe utrudnienie mi życia. Dwa słowa. Ślepa uliczka.
-Key!-usłyszałem za swoimi plecami, co sprawiło, że nagle oblał mnie zimny pot, a ja powoli odkręciłem się w stronę chłopaka.
-Ya.-wydukałem, po czym dużymi krokami zacząłem się cofać do tyłu-Nie podchodź!-powiedziałem, jednak on nie miał zamiaru mnie posłuchać, gdyż w miarę jak ja się oddalałem on cały czas podchodził coraz bliżej.
-Kibum.
-Powiedziałem, żebyś nie podchodził!-krzyknąłem tak głośno jak tylko mogłem, a następnie ku mojemu przerażeniu zetknąłem się plecami z zimną ścianą wysokiego zniszczonego budynku. Było tylko coraz gorzej i gorzej. Zdenerwowany przełknąłem głośno ślinę, kiedy mój przyjaciel znalazł się tuż przy mnie. Tak nieswojo nie czułem się już od... Nigdy! Jeszcze nigdy nie czułem się tak AWKWARD! Próbowałem zachowywać się najbardziej naturalnie jak tylko się dało, a pomóc miało mi w tym wpatrywanie się w jeden wyznaczony punkt, którym był wielki bilbord z dziewczynami z Girls' Generation, ale to nie działało tak dobrze jak powinno. Kiedy w końcu uznałem, że nie zniosę dłużej jego natarczywego spojrzenia postanowiłem go sprytnie wyminąć i uciec. Plan niby idealny, ale tak się niestety złożyło, że miał bardzo mały, ale zarazem istotny defekt. Nie wziąłem pod uwagę znakomitego refleksu Jjonga, który natychmiast zagrodził mi drogę poprzez umiejscowienie swoich dłoni po obu stronach mojej głowy. Wtedy w końcu zebrałem się na odwagę i spojrzałem mu prosto w oczy, czego jednak po chwili pożałowałem, gdyż niemal natychmiast zrobiło mi się niedobrze.
-O co chodzi?-zapytał łagodnym tonem mimo, iż widziałem, że był zdenerwowany.
-O nic.-odparłem.
-Ja wiem o co chodzi.-stwierdził.
-Co?-wytrzeszczyłem oczy. Czyli to będzie ta rozmowa, podczas której posypie się w moim kierunku cała masa obelg? No cóż, ten dzień i tak by kiedyś nastał. Ale dlaczego to musiało być tak wcześnie?
-W takim razie o co chodzi?
-O to.-powiedział, a następnie wpił się w moje wargi na kilka sekund.
On... on właśnie mnie pocałował. Dlaczego to zrobił? Czy on jednak pamiętał ten incydent z klubu? Powiedział, że o to mi chodziło. I miał rację! Ale jeśli pamiętał to dlaczego udawał, że nie pamięta? To dla mnie za dużo. Zdecydowanie za dużo emocji. Chciałem się cieszyć i mocno go przytulić, ale z drugiej strony byłem zbyt skołowany. Miałem w głowie mnóstwo rozsypanych myśli, które za nic w świecie nie chciały się poskładać w jedną całość, która miałaby sens. Przytłoczony całą zaistniałą sytuacją powoli osunąłem się po murze w dół.
-Ty... pamiętasz?-wydukałem z niedowierzaniem.
-Bummie...-zwrócił się do mnie ciepło zniżając się do mojego poziomu, a ja nie mogąc nic z siebie wydusić niepewnie na niego spojrzałem-Ja też cię kocham.-powiedział, po czym pogładził mnie delikatnie po policzku, a mi nagle zrobiło się słabo.
-Jak to?-w moim gardle utknęła ogromna gula, przez którą trudno było mi coś z siebie wyrzucić-Od kiedy?
-Od dawna.-westchnął nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-zapytałem-Kochałem cię przez ten cały czas!-krzyknąłem.
-Wiem.-odparł marszcząc brwi.
-Wiesz?-wytrzeszczyłem oczy-Skąd?
-Nie jesteś aż tak dobrym aktorem jak ci się wydaje.-zaśmiał się cicho.
-Ya! Jestem genialnym aktorem!-oburzyłem się, ale po chwili przypomniałem sobie powagę sytuacji-Skoro wiedziałeś... to dlaczego udawałeś, że było inaczej?
-Nie chciałem cię ranić.-wyznał.
-Ranić mnie?-zaśmiałem się gorzko-Nie domyśliłeś się, że przez cały ten czas to właśnie robiłeś?-wyrzuciłem z siebie, a z moich oczu zaczęły wypływać niekontrolowane przeze mnie łzy, które Jonghyun pojedynczo wycierał kciukiem.
-Przepraszam. Ale ja naprawdę... Po prostu strasznie trudno uwierzyć mi w to, że... no wiesz... jestem odmiennej orientacji. Nadal to do mnie nie dociera.-podrapał się po karku-Dlatego przez cały czas umawiałem się z coraz to innymi dziewczynami. Miałem nadzieję, że któraś w końcu zastąpi mi ciebie.
-Więc dlaczego teraz zdecydowałeś się mi to wszystko powiedzieć?-zaciekawiłem się.
-Bo ja już dłużej tak nie mogę.-uznał-Żadna nie jest tobą.
-Byłeś zazdrosny o Woohyuna?-zapytałem prostu z mostu bez żadnego przemyślenia przypominając sobie jego wściekły ton, kiedy wracaliśmy do Seulu.
-Jak cholera.-stwierdził, co sprawiło, że natychmiast szeroko się uśmiechnąłem.
-Jjongie...-zacząłem.
-Hm?
-Kocham cię.-powiedziałem, po czym zakryłem twarz dłońmi czując, że policzki zaczynają mnie piec. O rajuśku! To było moje pierwsze w życiu wyznanie miłości!
-Jesteś taki uroczy.-zaśmiał się zdejmując moje ręce z twarzy ukazując w ten sposób duże rumieńce.
-Przestań.-zawstydzony walnąłem go delikatnie w ramię.
-Key-yomi!-zażartował, co wywołało u mnie śmiech-Wstań.-poprosił w pewnym momencie, a ja mimo zdziwienia wykonałem polecenie. O co mogło mu tak nagle chodzić?-Bummie...-popatrzył mi w oczy, po czym uklęknął przede mną na jednym kolanie.-Czy zechcesz być moim chłopakiem?-zapytał.