Witajcie!^^ Wiem, że w tym rozdziale nic się aż takiego ciekawego nie dzieje, ale w dalszych częściach wszystko się rozwinie ^v^ Bądźcie cierpliwi ;)
No i jeszcze ten Japoński... Nie znam Japońskiego (dużo bliżej mi do Koreańskiego), więc nie wiem czy wszystko tam jest do końca dobrze, ale starałam się ♡
No i kolejny rozdział we wtorek~
------------------------------------------------------------------------
Po dwugodzinnym locie w końcu wysiedliśmy z samolotu na lotnisku Narita, gdzie przywitały nas tłumy japońskich fanek, które prawdopodobnie czekały tam już od dobrych kilku godzin, jak to zwykle robią, a następnie skierowaliśmy się do budynku EMI Music Japan. Omówiliśmy tam szczegóły występu oraz dowiedzieliśmy się, że w planach mamy występ z tutejszą popularną piosenkarką, która za cel postawiła sobie szerzenie kawaii wszędzie, gdzie tylko było to możliwe. Mowa oczywiście o Kyary Pamyu Pamyu. Szczerze mówiąc słyszałem tylko jedną jej piosenkę, a mianowicie "PONPONPON". Była jej największym hitem, więc puszczali ją we wszystkich stacjach radiowych na okrągło dzień i noc. Dziwne byłoby, gdyby nie obiła mi się o uszy. Muszę przyznać, że po przesłuchaniu jej jakieś tysiąc razy nawet mi się spodobała, ale przewodniczącym fanclubu tej wokalistki raczej bym nie został. Mimo wszystko byłem zafascynowany jej stylem ubierania się. Może nie był zbyt codzienny, ale przecież o to właśnie chodziło! Żeby się wyróżniać! A to zawsze najbardziej lubiłem. Wiele razy zdarzało mi się zakładać na siebie jakieś totalnie wystrzelone w kosmos ciuchy (oczywiście starałem się wyglądać dobrze, żeby ludzie nie wytykali mnie palcami, a wzorowali się na moim unikalnym stylu), aby przyciągnąć uwagę innych, co doskonale mi się udawało.
Po trwającej całkiem niedługo rozmowie z organizatorami koncertu, na którym występować mieliśmy nie tylko my, ale i inni artyści zarówno z Korei jak i z Japonii udaliśmy się na arenę, gdzie nasz występ przewidziany był na za 4 godziny. Jako że SHINee to jeden z tych popularniejszych i lepszych zespołów dostaliśmy zaszczyt wystąpienia na samym końcu tuż przed SNSD, które miały zamknąć całe show. Weszliśmy do środka i rozejrzeliśmy się po ogromnym pomieszczeniu. Byliśmy tam już kilka razy od czasu naszego debiutu w Japonii, ale za każdym razem hala ta robiła na nas piorunujące wrażenie. Na scenie swoją próbę miały właśnie Girls' Generation, które ćwiczyły układ choreograficzny do piosenki "I Got A Boy". Lubiłem ten kawałek, więc nieświadomie zacząłem kiwać głową w rytmie muzyki, kiedy przystanęliśmy, aby zobaczyć jak się przygotowują. Nie wiem dlaczego, ale automatycznie wyszukałem pomiędzy dziewczynami Sunny, która chyba już nas namierzyła. Kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy, zauważyłem, że nadal była zła. I niestety swoją złość kierowała w moim kierunku. W sumie nawet nie wiem czemu się tak tym przejmowałem. To była tylko jedna z wielu dziewczyn Jonghyuna, ale jakimś cudem wydawała się być całkiem inna od reszty. Nie dziwiłem się, że za mną nie przepadała, bo faktycznie zasłużyłem sobie. Byłem przecież zakochany w tym samym chłopaku co ona. A z resztą gdyby mój chłopak niósł na rękach jakąś dziewczynę, też nie pałałbym do niej entuzjazmem. No cóż... Widocznie nie było nam dane zaprzyjaźnić się.
Zaraz po SNSD na scenę weszły Weather Girls, czyli jakiś j-popowy girlband, o którym nigdy w całym swoim życiu nie słyszałem. Nie był chyba zbytnio popularny albo dopiero zadebiutował, bo występ tych dziewczyn przewidziany był na sam początek. SHINee miało ćwiczyć zaraz po nich, więc popędziliśmy szybko do przebieralni, aby zmienić ubrania na sportowe, po czym po skończonej próbie naszych poprzedniczek zajęliśmy scenę i zaczęliśmy tańczyć do "Everybody". Z tamtego miejsca cała hala wydawała się być nawet większa, co jak zwykle trochę mnie przerażało. Dobrze jednak, że się denerwowałem, bo jak denerwuję się wcześniej to potem cały stres ze mnie ulatuje i pozostaje sama ekscytacja oraz chęć dobrej zabawy, a w czasie koncertu czuję szczęście i wszystkie inne pozytywne emocje, których części nie potrafię nawet nazwać. Nasz menadżer zarządził, że będziemy śpiewać z playbacku ze względu na nasz skomplikowany męczący taniec, gdyż nie chcieliśmy wydawać dziwnych jęków na scenie, więc było łatwiej. Jedyne co mieliśmy zrobić to wyjść przed publiczność, zatańczyć ruszając przy tym ustami, ukłonić się, a następnie ulotnić. Playback nie za bardzo mi pasował, gdyż zawsze chciałem być PRAWDZIWYM artystą, ale nie miałem nic do gadania. Prawie zapomniałem, że mieliśmy jeszcze wystąpić z Kyary Pamyu Pamyu. Dowiedzieliśmy się o tym w miarę późno, ale na szczęście zostało ustalone, że po prostu zaśpiewa z nami naszą piosenkę "Lucifer" w wersji japońskiej, którą oczywiście dobrze znaliśmy, więc żadnego problemu nie było. Kiedy skończyliśmy ćwiczyć nasz układ taneczny na scenę weszła pewna niska osóbka, którą jak trafnie zgadłem była sama Kyary Pamyu Pamyu we własnej osobie. Miała już chyba ponad 20 lat, a tak naprawdę wyglądała na co najwyżej 12. Niesamowite! Na początku w ogóle nie byłem pewien czy to ona, gdyż wyglądała całkiem normalnie. Zwykle jak patrzy się na jej stroje to można dostać oczopląsu. Nie wiadomo na czym skupić wzrok, bo ubiera się w różne niepasujące do siebie ciuchy naraz, a do tego dobiera całe mnóstwo dodatków. A jednak tym razem wyglądała jak zwykła dziewczynka, która została wyciągnięta prosto z przedszkola.
-Konbanwa*Dobry wieczór*.-przywitała nas swoim przesłodkim godnym małej dziewczynki głosikiem kłaniając się nisko-Watashi wa Kyary Pamyu Pamyu desu. Hajimemashite*Jestem Kyary Pamyu Pamyu. Miło mi poznać*.-wyciągnęła obie ręce w ramach szacunku, aby uścisnąć po kolei nasze dłonie.
-Konbanwa.-odpowiedzieliśmy chórem.
-SHINee desu*Jesteśmy SHINee*.-dodał Onew. Nie był zbyt dobry w japońskim, ale jakoś sobie radził.-Yoroshiku onegai shimasu*Ciebie również miło poznać*.-wydukał.
Po trwającej całkiem niedługo rozmowie z organizatorami koncertu, na którym występować mieliśmy nie tylko my, ale i inni artyści zarówno z Korei jak i z Japonii udaliśmy się na arenę, gdzie nasz występ przewidziany był na za 4 godziny. Jako że SHINee to jeden z tych popularniejszych i lepszych zespołów dostaliśmy zaszczyt wystąpienia na samym końcu tuż przed SNSD, które miały zamknąć całe show. Weszliśmy do środka i rozejrzeliśmy się po ogromnym pomieszczeniu. Byliśmy tam już kilka razy od czasu naszego debiutu w Japonii, ale za każdym razem hala ta robiła na nas piorunujące wrażenie. Na scenie swoją próbę miały właśnie Girls' Generation, które ćwiczyły układ choreograficzny do piosenki "I Got A Boy". Lubiłem ten kawałek, więc nieświadomie zacząłem kiwać głową w rytmie muzyki, kiedy przystanęliśmy, aby zobaczyć jak się przygotowują. Nie wiem dlaczego, ale automatycznie wyszukałem pomiędzy dziewczynami Sunny, która chyba już nas namierzyła. Kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy, zauważyłem, że nadal była zła. I niestety swoją złość kierowała w moim kierunku. W sumie nawet nie wiem czemu się tak tym przejmowałem. To była tylko jedna z wielu dziewczyn Jonghyuna, ale jakimś cudem wydawała się być całkiem inna od reszty. Nie dziwiłem się, że za mną nie przepadała, bo faktycznie zasłużyłem sobie. Byłem przecież zakochany w tym samym chłopaku co ona. A z resztą gdyby mój chłopak niósł na rękach jakąś dziewczynę, też nie pałałbym do niej entuzjazmem. No cóż... Widocznie nie było nam dane zaprzyjaźnić się.
Zaraz po SNSD na scenę weszły Weather Girls, czyli jakiś j-popowy girlband, o którym nigdy w całym swoim życiu nie słyszałem. Nie był chyba zbytnio popularny albo dopiero zadebiutował, bo występ tych dziewczyn przewidziany był na sam początek. SHINee miało ćwiczyć zaraz po nich, więc popędziliśmy szybko do przebieralni, aby zmienić ubrania na sportowe, po czym po skończonej próbie naszych poprzedniczek zajęliśmy scenę i zaczęliśmy tańczyć do "Everybody". Z tamtego miejsca cała hala wydawała się być nawet większa, co jak zwykle trochę mnie przerażało. Dobrze jednak, że się denerwowałem, bo jak denerwuję się wcześniej to potem cały stres ze mnie ulatuje i pozostaje sama ekscytacja oraz chęć dobrej zabawy, a w czasie koncertu czuję szczęście i wszystkie inne pozytywne emocje, których części nie potrafię nawet nazwać. Nasz menadżer zarządził, że będziemy śpiewać z playbacku ze względu na nasz skomplikowany męczący taniec, gdyż nie chcieliśmy wydawać dziwnych jęków na scenie, więc było łatwiej. Jedyne co mieliśmy zrobić to wyjść przed publiczność, zatańczyć ruszając przy tym ustami, ukłonić się, a następnie ulotnić. Playback nie za bardzo mi pasował, gdyż zawsze chciałem być PRAWDZIWYM artystą, ale nie miałem nic do gadania. Prawie zapomniałem, że mieliśmy jeszcze wystąpić z Kyary Pamyu Pamyu. Dowiedzieliśmy się o tym w miarę późno, ale na szczęście zostało ustalone, że po prostu zaśpiewa z nami naszą piosenkę "Lucifer" w wersji japońskiej, którą oczywiście dobrze znaliśmy, więc żadnego problemu nie było. Kiedy skończyliśmy ćwiczyć nasz układ taneczny na scenę weszła pewna niska osóbka, którą jak trafnie zgadłem była sama Kyary Pamyu Pamyu we własnej osobie. Miała już chyba ponad 20 lat, a tak naprawdę wyglądała na co najwyżej 12. Niesamowite! Na początku w ogóle nie byłem pewien czy to ona, gdyż wyglądała całkiem normalnie. Zwykle jak patrzy się na jej stroje to można dostać oczopląsu. Nie wiadomo na czym skupić wzrok, bo ubiera się w różne niepasujące do siebie ciuchy naraz, a do tego dobiera całe mnóstwo dodatków. A jednak tym razem wyglądała jak zwykła dziewczynka, która została wyciągnięta prosto z przedszkola.
-Konbanwa*Dobry wieczór*.-przywitała nas swoim przesłodkim godnym małej dziewczynki głosikiem kłaniając się nisko-Watashi wa Kyary Pamyu Pamyu desu. Hajimemashite*Jestem Kyary Pamyu Pamyu. Miło mi poznać*.-wyciągnęła obie ręce w ramach szacunku, aby uścisnąć po kolei nasze dłonie.
-Konbanwa.-odpowiedzieliśmy chórem.
-SHINee desu*Jesteśmy SHINee*.-dodał Onew. Nie był zbyt dobry w japońskim, ale jakoś sobie radził.-Yoroshiku onegai shimasu*Ciebie również miło poznać*.-wydukał.
Myślałam, że jej nie będzie...D:
OdpowiedzUsuńFajne połączenie z Kyary :)
Jeszcze jej trochę będzie ;D
UsuńBardzo fajnie się czyta ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszego przebiegu akcji~
Pozdrawiam, Grellu <3
Japoński, to są podsawowe zwroty ale super
OdpowiedzUsuńSuper wyszło to połączenie (y)
Podziwiam, że ci się chciało mimo, że jak mówiłaś bliżej co do koreańskiego