czwartek, 16 lipca 2015

JongKey-Look At Me rozdział 56

Ehh... Powiem prosto z mostu. Średnio podoba mi się ten rozdział. Mam wrażenie, że to jeden wielki bałagan, a wena znowu zaczyna mnie powoli opuszczać O.o





     -Już w porządku, Bummie.-odwzajemnił uścisk i zaczął gładzić mnie czule po plecach-Jedyne o czym musisz pamiętać to to, że cię kocham i zawsze będę. Nikt nas nie rozdzieli. Obiecuję.
     -Ja też cię kocham, Jjong.-powiedziałem, po czym wtuliłem się w niego jeszcze mocniej, a on złożył motyli pocałunek na moich ustach. Zdziwiło mnie to jaki był delikatny, gdyż zwykle całujemy się z większą ilością emocji, że się tak wyrażę. Nie przeszkadzało mi to jednak, ponieważ lubiłem od czasu do czasu zmienić trochę repertuar i skosztować czegoś nowego-Muszę już iść.-oderwałem się od niego niechętnie po pewnym czasie.
     -Tak szybko?-jęknął zawiedziony-Dopiero przyszedłeś.
     -Mój ojciec powiedział, że jak zaraz nie wrócę to po mnie przyjdzie.-uśmiechnąłem się blado, mimo iż tak naprawdę nie widziałem w tym żadnej groteski.
     -Spotkamy się jeszcze?-spojrzał na mnie niczym mały smutny szczeniaczek.
     -Oczywiście, że tak.-pogładziłem jego policzek wierzchem swojej dłoni. Nie miałem pojęcia, czy będziemy mogli normalnie lub w ukryciu się widywać, ale "NIE" po prostu nie przeszłoby mi przez gardło. Mało tego, słowo to nie miało nawet żadnej szansy, aby dostać się do mojej głowy. Całym sercem miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze i skończy się happy end'em. Pięćdziesięciolatek co prawda powiedział, że już nigdy więcej nie zobaczę Jonghyuna, ale przecież stałem właśnie wtulony w jego ciepłe ciało i patrzyłem w jego głębokie brązowe oczy. Chyba jednak niemożliwe może stać się możliwe.
Po występie w programie Hello Counselor, tata od razu przywiózł mnie z powrotem do domu w Daegu. Nie byłem tym faktem zbytnio zachwycony, ale przecież i tak doskonale wiedziałem, że tak właśnie miało być. Wszedłem po schodach na górę kierując się do mojego pokoju, po czym od razu rzuciłem się na łóżko z braku siły do zrobienia czegokolwiek. Nie powiem, czułem się o wiele lepiej po spotkaniu z Jonghyunem. Nie było to jeszcze do końca to, czego chciałem, ale na razie musiało wystarczyć. Miałem przeczucie, że szybko niestety nie wrócę do Seulu na stałę. Za mój brak energii odpowiedzialny był akurat głód, który nasilił się jeszcze bardziej. Niby mogłem zjeść coś w garderobie, ale jakoś nie miałem na to czasu. Stylistki i makijażystki nie odstępowały mnie nawet na krok próbując zdziałać cuda w bardzo krótkim czasie. A z resztą może to i lepiej, jeśli trochę pogłoduję. Przecież od razu nie umrę, a za to mogę uzyskać wiele korzyści. Jeśli zasłabnę i będę musiał pobyć trochę w szpitalu, może rodzice w końcu zrozumieją jak strasznie jest mi źle. Plan był wcale nie lepszy od wymyślonego przez ucznia szkoły podstawowej, który próbuje się rozchorować, aby nie iść do szkoły, ale cóż. Trzeba przyznać, że pomysł jest dobry i szanse na sukces również wysokie.

~2 dni później~

Leżałem na łóżku przypatrując się małej plamce na suficie już od kilku godzin i powoli zaczynałem mieć deja-vu. Co robiłem w ciągu tych dwóch dni? W sumie nie za dużo. Leżałem, wychodziłem czasami do łazienki, znowu leżałem. Również od przyjazdu do domu nie tknąłem żadnego jedzenia, mimo iż mama chciała nawet próbować karmić mnie na siłę. Głowa bolała mnie już niemiłosiernie, ale nie miałem zamiaru się poddawać. Jakim cudem w ogóle jeszcze nie zasłabłem ani nie zemdlałem? Może to wina tego, że wciąż tylko leżałem? No bo jak miałem upaść? Z tej pozycji nie było przecież sposobu! Podniosłem się gwałtownie do góry, po czym poczułem nagłe pulsowanie w skroniach. Przyjemne uczucie to to nie było, ale jak na razie najprzyjemniejsze, co mnie spotkało. Wstałem powoli z łóżka mając wrażenie, że cały świat wokół mnie wiruje. Zupełnie jakbym kręcił się na karuzeli w wesołym miasteczku, nawet miałem ochotę zwymiotować. Jedyną przeszkodą ku temu był jednak fakt, iż od trzech dni nie miałem niczego w ustach. Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi natychmiast odwróciłem się w ich stronę powodując zachwianie słabej równowagi oraz głośny upadek na podłogę, który sprawił, że kobieta bez wahania wparowała do pomieszczenia.
     -Kibum, dziecko drogie!-krzyknęła przerażona, po czym od razu do mnie podbiegła-W porządku?-zaczęła desperacko błądzić dłońmi po mojej bladej twarzy-W ten sposób wylądujesz w szpitalu! Opamiętaj się!
     -W porządku.-odepchnąłem jej ręce, próbując się podnieść. Niestety nie miałem jednak na to wystarczająco dużo siły, więc ewentualnie byłem zmuszony do przyjęcia jej pomocy.
     -Dlaczego ty to robisz?-jęknęła płaczliwie usadzając mnie na łóżku i siadając obok mnie.
     -Bo dlaczego by nie?-wzruszyłem ramionami-Nie mam ostatnio wielu powodów do życia.
     -Dziecko, nie mów takich rzeczy!-potrząsnęła moim ramieniem.
     -Kiedy to prawda!-krzyknąłem czując jak po policzku ścieka mi łza-Ja go kocham. Wiesz jak to jest mieć świadomość, że możesz już nigdy nie zobaczyć najbliższej ci osoby? To boli! Tak bardzo boli...-jęknąłem, po czym rozpłakałem się już na dobre-Jak możecie być tak samolubni i pozbawiać mnie szczęścia?-spuściłem głowę, słysząc jej westchnienie.
     -Masz rację.-ujęła moją dłoń w swoje-Jestem okropną matką. Nigdy nie sądziłam, że będę w stanie wyrządzić mojemu dziecku taką krzywdę.
     -Mamo...-szepnąłem, gdyż widok płaczącej kobiety zupełnie mnie rozmiękczył.
     -Weź to.-wyjęła z kieszeni swojej kremowej sukienki mój telefon.
     -Oddajesz mi telefon?-wytrzeszczyłem oczy.
     -Napisz do Jonghyuna i powiedz mu, że niedługo wrócisz.-uśmiechnęła się delikatnie.
     -Co z tatą?
     -Nie martw się, spróbuję go przekonać. Mimo iż sama nie jestem do końca przekonana. Jedyne na czym mi zależy to po prostu twoje szczęście.-pogłaskała mnie po głowie, a ja automatycznie mocno ją przytuliłem-Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia. Jak mogłeś nie jeść przez trzy dni?

3 komentarze:

  1. YES YES YES! CZUJĘ SIĘ ZASPOKOJONA TwT
    Więcej nie potrafię z siebie wydusić TwT
    *feelsy*

    Pozdrawiam! ♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  2. O lol.
    MATKO, KOCHAM CIĘ!
    Nareszcie ktoś po stronie Kibuma!
    /Happy dance/
    Ale boję się tego ojczulka ;__;
    To za łatwo poszło.
    Boże, mój wrodzony pesymizm daje się we znaki T_T

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok mama się złamała! Teraz jeszcze appa ;--; Pozdrawiam i mam nadzieję, że wena wróci :***

    OdpowiedzUsuń